Sprawdziłam, czy najdroższy aquapark w Polsce jest wart swojej ceny. Możecie być zaskoczeni

Sprawdziłam, czy najdroższy aquapark w Polsce jest wart swojej ceny. Możecie być zaskoczeni

Dodano: 
Park Wodny Suntago
Park Wodny Suntago Źródło:Archiwum prywatne
Byłam w ulubionym parku wodnym Polaków. Spodoba się szczególnie tym, którzy... nie przepadają za tą formą rozrywki.

Słyszałeś o Suntago, ale od otwarcia w 2020 roku jeszcze nie zdecydowałeś się na wycieczkę? Nic straconego! Byłam w największym aquaparku w Polsce i podpowiadam, czy wydanie prawie dwustu złotych na bilet to dobry pomysł.

Ceny biletów mogą wprawić w osłupienie

Czy to się w ogóle opłaca? Ceny w Suntago mogą szokować nawet tych, którzy dobrze zapoznali się z innymi aquaparkami w naszym kraju. 580 złotych – tyle zapłaci czteroosobowa rodzina z dwójką dzieci za całodniowy wstęp do strefy rozrywki Jamango w Parku Wodnym Suntago pod warunkiem, że nie zamówi obiadu. Za ten trzeba doliczyć co najmniej dodatkowe 200 złotych, bo na teren obiektu oficjalnie własnego pożywienia wnosić nie wolno.

Uda się zaoszczędzić, jeżeli wzrost jednego z potomstwa nie przekracza 90 cm – wtedy za jego wejście na teren atrakcji zapłacimy symboliczną złotówkę. Za bilet na wszystkie strefy Suntago: Jamango, Saunaria i Relax (dwie ostatnie dozwolone od 16. roku życia) osoba dorosła zapłaci 190 złotych. To o wiele więcej niż podobne wejście do wrocławskiego aquaparku, gdzie za taki sam karnet – zawierający dodatkowo możliwość skorzystania z fitnessu i siłowni – zapłacimy jedyne 75 złotych. Cenowo Suntago zdecydowanie bliżej do europejskich odpowiedników, takich jak pierwowzór egzotycznych basenów pod dachem, czyli Tropical Islands koło Berlina. Tam za całodniowy pełen pakiet zapłacimy 59,90 euro.

Mimo początkowego oporu związanego z wysoką ceną biletu wyszłam z Suntago zadowolona. Widać, że zainwestowano olbrzymie pieniądze, aby nowo utworzony park dorównywał podobnym obiektom z Zachodu. Nie jechałam też do Wręczy (wieś, na której terenie znajduje się park) z ogromnymi oczekiwaniami. Pragnęłam jedynie relaksu i zabawy w pięknym miejscu nieopodal Warszawy, a to Suntago zagwarantowało mi z nawiązką. Z pewnością jednak w Polsce znajdziecie inne ciekawe miejsca, w których wydanie kilkuset złotych będzie miało większy sens.

Suntago Park Wodny

Strefa relaksu tylko dla dorosłych

Nie lubisz aquaparków? Jedź do Suntago! Ten park wodny polubią zdecydowanie ci, którzy wodną rozrywkę utożsamiają z biegającymi dziećmi, wrzaskiem i brakiem higieny. Jeśli nie przepadasz za parkami wodnymi, ale nie masz nic przeciwko leżeniu na leżaku w cieniu palm, to miejsce może być dla ciebie idealne. Strefa relaksu, mimo obecności kilku hałaśliwych barów, naprawdę zachwyca. Te jednak ulokowane są tuż przy basenie. Na leżakach można w ciszy przeczytać książkę, a na półkulistych plażowych łóżkach wyłożonych poduszkami nawet się zdrzemnąć. Wszystko w otoczeniu palm sprowadzonych z Malezji, Florydy i Kostaryki.

Do strefy relaksu nie mają wstępu dzieci, nawet pod opieką rodziców. Do znajdującego się nad nią saunarium również wejdą tylko ci, którzy ukończyli 16. rok życia. Strefa beztekstylna została wykonana z dopracowaniem każdego szczegółu (znajdziemy tu sauny suche i łaźnie stylizowane na tematyczne pokoje, m.in. egzotyczną plażę czy japońską świątynię), ale jest, w porównaniu do pozostałych części parku, dość niewielka i, niestety, tłoczna. Dla fanów tego rodzaju rozrywki dwie godziny powinny wystarczyć na sprawdzenie wszystkich dostępnych pomieszczeń i krótki seans w każdym z nich.

Gąszcz palm w strefie relaksu

Ogrom atrakcji dla rodzin z dziećmi

Także ci, którzy uwielbiają gwar i zjeżdżalnie, nie będą zawiedzeni. Jeden dzień może nie starczyć na skorzystanie ze wszystkich atrakcji w Suntago. Po części z powodu ogromnych kolejek do tych najpopularniejszych (m.in. najdłuższa w Europie zjeżdżalnia Jungle Eclipse), a po części dlatego, że jest ich naprawdę olbrzymi wybór. Strefa Jamango posiada ponad 30 zjeżdżalni o różnym poziomie trudności, małpi gaj dla najmłodszych stylizowany na piracki statek, basen ze sztuczną falą, strefę zewnętrzną i letnią (ta druga podczas mojego pobytu w listopadzie była już zamknięta), a także możliwość skorzystania z Surf Air, lekcji surfingu na specjalnie stworzonej w tym celu fali (za dodatkową opłatą).

Suntago zjeżdzalnie

Było więcej niespodzianek

Zaskakuje naprawdę spora liczba turystów z zagranicy. Odwiedziłam wiele podobnych miejsc w Polsce, nigdy jeszcze nie spotkałam się z tak często słyszanym angielskim czy francuskim. To pokazuje, że do Polski mogą przyciągać nie tylko nasza historia czy kultura, ale także coraz śmielej tworzone punkty rozrywkowe, jak Suntago czy Energylandia (która już wkrótce wzbogaci się o całkowicie nową strefę). Dojazd do Parku Wodnego we Wręczy jest sprawny i zajmuje niecałą godzinę. O każdej porze roku możemy skorzystać z dojazdu dedykowanym autokarem, co jest dużym ułatwieniem dla niezmotoryzowanych. Koszt przejazdu w dwie strony z Warszawy wynosi 38 złotych za osobę, a z Żyrardowa 16 zł.

Obiekt przy wejściu przypomina ogromną halę odlotów i to wrażenie pozostało ze mną do końca pobytu. W szatniach też było dość pusto i przestronnie, co okazało się największym pozytywnym zaskoczeniem wyjazdu (jest to zdecydowanie strefa, której w aquaparkach, ze względu na gwar i tłok, najbardziej nie lubię). Suntago odwiedziłam w niedzielę i teoretycznie powinien być to najbardziej ruchliwy czas w tygodniu. Minusem wielkości parku są duże odległości do pokonania, co może być uciążliwe, kiedy dokucza nam zimno po wyjściu z wody. Polecam zabranie własnego szlafroka, który tu na miejscu w pakiecie oferowany jest jedynie grupom, gościom VIP i klientom SPA.

Czytaj też:
Na tę wieżę widokową czekano długo. Niesamowita atrakcja w Polsce już otwarta
Czytaj też:
Poszłam na wystawę „Picasso” w Warszawie. Dzieł z tego muzeum jeszcze w Polsce nie było

Suntago wejście
Źródło: WPROST.pl