Tak opisuje sytuację „Deutsche Welle”, które powołuje się na relacje lokalnych gazet – tak hiszpańsko- jak i niemieckojęzycznych (na Majorce tradycyjnie wypoczywają przede wszystkim turyści z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Włoch, którzy mają „swoje” rejony na wyspie).
Jak pisze lokalna gazeta „Última Hora” turystów są setki tysięcy, imprezują na plażach na południu wyspy i nie przestrzegają żadnych ograniczeń. Są pijani, nie noszą maseczek, dotykają Hiszpanów i przytulają się do nich, mają w nosie służby porządkowe.
Rząd Majorki zezwolił na ruch turystyczny, ale plażowe imprezy są zakazane. Kary sięgają nawet 600 tys. euro. Policja przeprowadza kontrole, ale nie dają one rezultatu, trwa raczej zabawa w policjantów i złodziei. Lokalne gazety potwierdzają, że turyści są w większości pijani.
Jak donosi niemieckojęzyczna „Mallorca Zeitung” (dla turystów z RFN) najbardziej huczne imprezy odbywają się na plaży nazywanej przez Niemców „Ballermann”, w okolicach S’Arenal.
Katalończycy zamieszkujący Majorkę i pracujący na wyspie są przerażeni. „Oczywiście, że się boję. Niemcy żyją jakby w innym świecie” – powiedziała jedną z mieszkanek S’Arenal niemieckiej agencji prasowej DPA.
W internecie mnóstwo jest filmów, które pokazują sytuację. Osoby noszące maseczki są obiektem drwin, nie ma mowy o dystansie społecznym. Niemcy na wyjeździe nie uznają istnienia epidemii koronawirusa.
Tak jak napisaliśmy, Majorka jest podzielona na strefy. „Última Hora” donosi, że podobne sceny mają miejsce także w „strefie” brytyjskiej i włoskiej. Wielu turystów zostało już deportowanych.
Czytaj też:
Hiszpania zamyka plaże. Są zbyt zatłoczone, mimo elektronicznych bramek i policjiCzytaj też:
Majorka i Ibiza otwierają się na turystów. Baleary będą królikiem doświadczalnym