Koszmarna podróż z PKP. Pasażerowie spędzili w drodze ponad 30 godzin

Koszmarna podróż z PKP. Pasażerowie spędzili w drodze ponad 30 godzin

Dodano: 
Pociąg
Pociąg Źródło:Shutterstock
Podróżni, którzy zdecydowali się, by wsiąść do pociągu jadącego z Przemyśla do Berlina, gorzko pożałowali. Wszystko przez utrudnienia, które zauważono już na początku trasy. Miała przyjść pomoc, jednak zabrakło sprawnej współpracy. Koszt tego był ogromny.

Przewoźnik PKP Intercity często chwali się sukcesami. Doceniany jest przez turystów m.in. dzięki szerokiemu wyborowi połączeń czy promocji na bilety. Niestety w pewnych kwestiach ma też sporo do poprawy. Wiele razy słyszeliśmy już o koszmarnych podróżach, które były wynikiem awarii czy złych warunków atmosferycznych. Taka przytrafiła się w niedzielę pasażerom pociągu relacji Przemyśl-Berlin.

Tragiczna podróż pociągiem. Nie mogli się ruszyć dalej

Sytuacja miała miejsce pod koniec weekendu. Głośno zrobiło się o niej, dopiero gdy pasażerowie zaczęli narzekać na podróż m.in. w mediach społecznościowych. Mowa o scenach niczym z horroru, w której pociąg stanął aż na 30 godzin. Nieprzewidziany postój miał miejsce w Rzepinie. Zamiast Niemiec, turyści musieli podziwiać... szczere pola.

Początkowo nic nie wskazywało, że będzie aż tak źle. Świadkowie zdarzenia relacjonowali, że opóźnienie zwiększało się stopniowo, a pierwszy postój zauważono Krakowie. Początkowo pociąg zatrzymał się tylko 60 min, później jednak informowano, że będzie stał dłużej. Choć ostatecznie udało się dotrzeć aż pod granicę z Niemcami – do Rzepina, to finał nie okazał się satysfakcjonujący.

Brak komunikacji zastępczej. Noc w pociągu PKP

Tego dnia w wagonach znalazło się aż 80 osób, w tym starsi i dzieci. Wszyscy byli oburzeni zachowaniem personelu i liczyli na komunikację zastępczą. Autobusy miały na nich czekać w Rzepinie, jednak szybko się okazało, że plan się nie powiódł. Na tamtejszych dworcu nikt o turystach nie wiedział, a była już godzin 23. „Prawdopodobnie nikt nie poinformował przewoźników autobusowych o spóźnieniu naszego pociągu” – mówił jeden z mężczyzn w rozmowie z Polsatem.

Gdy wiadomo było, że tego wieczora na autobusy nie ma co liczyć, pasażerów ulokowano w pociągu, który stał właśnie na innym torze. Włączono ogrzewanie i poproszono, by czekać. Sytuacja miała zostać opakowana, jednak turyści spędzili na miejscu całą noc. Autobusy pojawiły się dopiero rano o 8:30. Wtedy można było ruszyć wtedy w stronę Frankfurtu nad Odrą.

Kto odpowiada za całe zamieszanie? Rzecznik prasowy PKP Intercity Cezary Nowak w rozmowie z Polską Agencją Prasową zdradził: „Pociąg ten z dużym opóźnieniem dojechał do stacji Rzepin, po godz. 23. O tej porze ze strony niemieckiej, czyli DB (Deutsche Bahn) nie została zapewniona komunikacja zastępcza autobusowa, tak jak powinno to być zrobione”.

Można podejrzewać, że przez złe i zimowe warunki pogodowe pociągi coraz częściej będą mierzyć się z podobnymi problemami. Wiadomo, że utrudnienia panowały jeszcze w poniedziałek. Kolejarze usuwali lód z sieci trakcyjnych, a system do sprawdzania opóźnień przejazdów nie działał. Najgorzej było na Podkarpaciu. Na trudnych odcinkach uruchamiane były przejazdy zastępcze.

Czytaj też:
Koszmarna podróż PKP. Z Katowic do Opola w 5 godzin, z 1 toaletą i bez światła
Czytaj też:
„Zaginął” pociąg. Takich utrudnień turyści się nie spodziewali

Opracowała:
Źródło: polsatnews.pl