Katastrofa ekologiczna zagraża wodom Morza Czerwonego. W sobotę 2 marca oficjalnie zatonął statek Rubymar, dwa tygodnie po tym, jak brytyjski masowiec pod flagą Belize został ostrzelany przez rebeliantów Huti. Na pokładzie znajdowało się nawet kilkadziesiąt tysięcy ton nawozów oraz 7 tysięcy baryłek ropy naftowej. Gdy zawartość przewożonych ładunków przedostanie się do wody, cały obszar może znaleźć się w strefie poważnego kryzysu środowiskowego. Problem dotyczy szczególnie raf koralowych, przemysłu rybnego i wody pitnej.
Statek Rubymar zatonął wraz z załadunkiem
W sobotę 2 marca w rejonie Zatoki Adeńskiej, po dwóch tygodniach od ataku jemeńskich Huti, zatonął statek Rubymar. To pierwsza tak ogromna strata od czasu zaostrzenia konfliktu z Zachodem na Morzu Czerwonym. Szczególnie przejęci są ekolodzy – na pokładzie masowca znajdowało się kilkadziesiąt tysięcy ton nawozów (w zagranicznych źródłach pojawia się przedział od 22 to nawet 40 tys. ton). W wyniku katastrofy cała zawartość załadunku trafiła do morza. Gdy niebezpieczne substancje zostaną uwolnione, powodując wzrost glonów i powstawanie martwych stref, rafy koralowe i żyjące w morzu ryby będą poważnie zagrożone. „Bez natychmiastowych działań sytuacja ta może przerodzić się w poważny kryzys środowiskowy. (...) Dostęp do miejsca katastrofy jest niezbędny, aby zespół ekspertów mógł ocenić sytuację oraz szybko opracować i wdrożyć plan awaryjny” – mówi Julien Jreissati, dyrektor programowy w Greenpeace MENA.
Paliwo wyciekło do morza
Jeszcze zanim masowiec Rubymar całkowicie zatonął, wyciekło z niego przewożone paliwo. Na pokładzie mogło znajdować się aż 7 tysięcy baryłek ropy naftowej. Jak twierdzą eksperci, problemu nie ułatwiają naturalne cechy Morza Śródziemnego, które swoim kształtem przypomina lagunę o dużej powierzchni. „Co rozleje się w Morzu Czerwonym, zostaje w Morzu Czerwonym” – twierdzi cytowany przez Euronews.com Ian Ralby, właściciel IR Consilium, firmy zajmującej się bezpieczeństwem morskim. W niebezpieczeństwie znajduje się także Arabia Saudyjska, której miasta od lat korzystają z systemu odsalania wód. Jeżeli zostaną skażone, spowoduje to poważne braki w zasobach wody pitnej.
Czytaj też:
Foki umierają z głodu. Naukowcy alarmująCzytaj też:
„Alpejski Titanic” zatonął 90 lat temu. Naukowcy chcą go wynieść na powierzchnię