Proponował turystom zdjęcie z sową. Zakopiańską atrakcją zajmie się prokuratura

Proponował turystom zdjęcie z sową. Zakopiańską atrakcją zajmie się prokuratura

Dodano: 
Krupówki w Zakopanem
Krupówki w Zakopanem Źródło:Shutterstock / Sriya Pixels
Mężczyzna, który prowadził nielegalny biznes na Krupówkach, zostanie ukarany. Wszystko z powodu dręczenia zwierząt, którego się dopuścił.

Czujni policjanci zatrzymali mężczyznę, który na Krupówkach w Zakopanem oferował odpłatne zdjęcia z sową płomykówką. Zwierzę było dręczone i więzione w klatce. Teraz sprawą nielegalnego biznesu zajmie się prokuratura. To kolejna kontrowersyjna atrakcja stolicy polskich Tatr po niedawnej aferze z chytrym misiem z Krupówek.

Zdjęcia z sową na Krupówkach

Okazuje się, że sposobem na szybki zarobek nie jest tylko popularne w ostatnich latach przebieranie się w kostiumy zwierząt. Na głównej ulicy Zakopanego, obok paradujących w głowach niedźwiedzi polarnych mężczyzn, spotkać możemy także żywe zwierzęta. Do niedawna turyści na Krupówkach mogli za opłatą zrobić sobie zdjęcie z płomykówką. Nielegalny biznes został zakończony dzięki interwencji zakopiańskich policjantów, którzy zatrzymali mężczyznę w środę 28 lutego. Ich uwagę zwrócił wygląd nietypowy wygląd ptaka – po weryfikacji okazało się, że ten gatunek sowy objęty w Polsce ścisłą ochroną.

Zwierzę było dręczone

Sowa została przejęta przez małopolską Krajową Administrację Skarbową i przewieziona do placówki weterynaryjnej. Wyniki badania były szokujące. Ptak miał przycięte, powyrywane pióra i był przemęczony. Niewielka klatka, w której zwierzę było więzione, nie była wyposażona w niezbędny dla wygody sowy drążek, na którym mogłaby stać. Sprawą dręczonej sowy zajmie się prokuratura. Zwierzę może wrócić na wolność, jeśli odzyska pełnię sprawności. „Płomykówka, tak jak wiele innych sów, jest gatunkiem chronionym konwencją CITES i polskimi przepisami o ochronie przyrody. Pomijając aspekt prawny, sowy to nocne ptaki drapieżne. Zmuszanie ich do aktywności w dzień jest po prostu znęcaniem się nad nimi. (...) Każdy, kto chciałby pochwalić się w social mediach zdjęciem z dzikim zwierzęciem, powinien wiedzieć, że bierze udział w dręczeniu go” – mówi cytowana przez Gazetę Wyborczą Małgorzata Woźniak-Słota, zastępca naczelnika Małopolskiego Urzędu Celno-Skarbowego.

Czytaj też:
Turysta oburzony paragonem za taksówkę. Jechał z centrum Zakopanego nad Morskie Oko
Czytaj też:
Kiepski sezon w Zakopanem. Dużo wolnych miejsc noclegowych w niższych cenach

Opracowała:
Źródło: wyborcza.pl