Wakacje poza Europą mogą być ryzykowne. Jakie niebezpieczeństwa na nas czekają?

Wakacje poza Europą mogą być ryzykowne. Jakie niebezpieczeństwa na nas czekają?

Dodano: 
Łódź w Tajlandii/zdjęcie poglądowe
Łódź w Tajlandii/zdjęcie poglądowe Źródło:Shutterstock / Mr. Aekalak chiamcharoen
Standardy bezpieczeństwa w wielu egzotycznych miejscach mogą zdecydowanie różnić się od tych w Polsce. Warto zastanowić się, czy wybór lokalnej atrakcji podczas wakacji na pewno jest dobrym pomysłem.

Gdzie leżą granice bezpiecznej podróży? Czy urlop na własną rękę wiąże się z ryzykiem większym niż zorganizowane wyjazdy z biurem? Wakacje w wielu miejscach poza Europą mogą nas zaskoczyć – i nie mam tu na myśli jedynie pozytywnych wrażeń. Aby przekonać się, że standardy bezpieczeństwa mogą znacznie odbiegać od norm przyjętych w wysoko rozwiniętych krajach Europy, wcale nie trzeba jechać do Afganistanu (choć i takie wyprawy stają się w ostatnim czasie coraz bardziej popularne). Podróże do Tajlandii, Indonezji, Maroka, Dominikany i w wiele innych, cieszących się popularnością egzotycznych miejsc, mogą wiązać się z przygodami, na które niekoniecznie się pisaliśmy. O to, czy na wakacjach warto korzystać z usług lokalnych firm i przewodników zapytaliśmy także Polaków.

Niebezpieczny transport za granicą

„Kolejny Polak zginął wczoraj na skuterze w Sibang. (...) Może to będzie mała przestroga dla wszystkich, którym wydaje się, że skoro na wakacjach w Grecji czy na Teneryfie fajnie się jeździło na skuterze, to poradzą sobie również na Bali” – czytam w poście opublikowanym w lutym na jednej z grup podróżniczych. Przypominam sobie, gdy podróżując po Malezji w 2020 roku, zostałam podwieziona przez dwie młode dziewczyny. Cztery pasy ruchliwej autostrady, późny wieczór i my trzy – na jednym skuterze. Jedna z Malezyjek, mimo protestów, nagrywała przejazd telefonem. Prawo młodości czy kompletna nieodpowiedzialność? Dziś nie powtórzyłabym wielu ze swoich szalonych podróżniczych przygód, o czym utwierdzają mnie kolejne informacje o wypadkach. Choć te mogą przytrafić się wszędzie, to ryzyko podczas turystycznych wypraw, kiedy często się przemieszczamy, wydaje się znacznie większe. W miejscach, w których nie mamy dostępu do transportu, który w Polsce uznalibyśmy za bezpieczny, decydujemy się na zaufanie lokalnym firmom, wypożyczalniom i przewoźnikom. Często kuszą nas także niskie ceny. Śmiałe wybory mogą wiązać się jednak z niemałymi kłopotami.

Ryzyko w celu przeżycia niezapomnianej przygody

Nie zrozumcie mnie źle. Nie ma nic piękniejszego niż odkrywanie wymarzonego kraju w sposób, w jaki każdego dnia robią to lokalsi. Obserwuję jednak coraz bardziej wyraźny trend przekraczania coraz to nowych granic. Jakiś czas temu na Instagramie popularne stało się nagranie przedstawiające backpackerkę, która samotnie przemierzyła najdłuższą na świecie trasę pociągiem towarowym przewożącym rudę żelaza. To popularna atrakcja Mauretanii, zdobywająca coraz większe zainteresowanie wśród internetowych twórców. Podróż na dachu otwartego wagonu trwa nawet 20 godzin (również w nocy, kiedy temperatury w tym pustynnym kraju spadają do kilku stopni Celsjusza). „Spędzenie tygodnia w Mauretanii i znalezienie w końcu odwagi, aby wybrać się na tę szaloną przejażdżkę, było najważniejszym wydarzeniem mojego roku oraz przeżyciem i krajem, którego nigdy nie zapomnę” – napisała podróżniczka w opisie nagranego filmu. Co zaskakujące, komentarze internautów były dalekie od przychylnych. „Zdajesz sobie sprawę, że większość ludzi korzystających z tej przejażdżki stara się przetrwać… a nie dobrze się bawić?” – czytam. Kobiecie zarzucono romantyzowanie rzeczywistości, z którą mieszkańcy muszą mierzyć się na co dzień i która zdecydowanie nie jest dla nich turystyczną atrakcją.

Niskie standardy bezpieczeństwa w popularnych krajach turystycznych

To oczywiście przykład ekstremalny, w którym turysta podejmuje wyraźne ryzyko w celu odbycia niezapomnianej przygody. Nie trzeba jednak jechać do Mauretanii, czy podróżować na dachu pociągu, aby podczas wakacji znaleźć się w sytuacji potencjalnie niebezpiecznej. Te czekają na nas również w wielu miejscach typowo turystycznych, do których każdego roku tysiące Polaków udają się z biurami podróży. Wspomniana jazda skuterem na Bali to jedno z najbardziej powszechnych doświadczeń, które czekają na turystów w Indonezji. Inne popularne aktywności obejmują wycieczki łodzią na takie wyspy jak Nusa Penida, Nusa Lembogan, Lombok czy Gili Islands. Wyprawa morska w tej części świata może być jednak zgoła innym doświadczeniem niż rejs po Cykladach.

„Chciałam Was ostrzec przed firmą Wijaya Perkasa, oferującą transfery między Bali a wyspami Gili. Niestety mieliśmy ogromną nieprzyjemność płynąć z nimi 12 lutego. Zepsuły się 4 z 6 silników, ale nikt nie podjął decyzji, aby zawrócić. (...) Płynęliśmy na monstrualnych falach, w ulewie i przerażającej burzy” – przestrzega Pani Katarzyna na facebookowej grupie „Polacy na Bali”. „Na pokładzie nie działała klimatyzacja, przez okna i drzwi wlewała się do środka woda. Ludzie wymiotowali, a łódką miotało jak zabawką z papieru. (...) Jedna z pasażerek straciła przytomność. Kobieta nie kontaktowała przez bardzo długi czas, podejrzewany był u niej wylew lub śpiączka cukrzycowa” – dodaje.

Wśród załogi nie było nikogo, kto miałby pojęcie o pierwszej pomocy. Prośby, by zacumować do najbliższego miejsca na Bali, nie zostały wysłuchane przez pracowników. Kobieta radzi turystom, by nie popełnili jej błędu i dokładniej sprawdzali opinie o przewoźniku za granicą. Członkowie grupy nie wydawali się być zaskoczeni wydarzeniami przedstawionymi przez Polkę. „W większości krajów Azji Południowo-Wschodniej wybór firmy nie ma znaczenia, bo we wszystkich standard bezpieczeństwa będzie podobny” – pisze jeden z komentujących. „Łódki w Azji są przeładowane, nie najlepszej jakości, bez ubezpieczenia i fachowego personelu. Chyba że zapłaci się pięć razy więcej i weźmie ekskluzywną łódź. Wtedy jest szansa, że będzie to prezentowało jakość na poziomie europejskim” – uważa inna osoba.

Turyści bez ubezpieczenia chętniej podejmują ryzyko

Według badań przedstawionych w artykule Journal of Travel Medicine: „Charakterystyka podróży i postawy podejmowania ryzyka u młodzieży podróżującej do krajów nieuprzemysłowionych” z 2010 roku, w których sprawdzono zachowania turystów udających się na wakacje w miejsca inne niż Stany Zjednoczone, Kanada, Europa, Japonia, Australia oraz Nowa Zelandia, osoby podróżujące osiągnęły wyższy średni wynik w poszukiwaniu nowych doznań niż te, które nie podróżowały w ogóle. Turyści, którzy przed wyjazdem nie szukali ubezpieczenia medycznego, również byli bardziej skorzy do podejmowania ryzyka. Po blisko 15 latach podróżowanie poza kontynent stało się jeszcze bardziej dostępne, nawet dla osób o niskich dochodach.

Badanie SW Research dla „Wprost”

Co na ten temat sądzą Polacy? Czy podczas podróży poza dobrze znane i rozwinięte kraje Europy nasi rodacy decydują się na korzystanie z wycieczek i usług oferowanych przez lokalne firmy? 32 procent Polaków podczas wakacyjnego pobytu poza Starym Kontynentem korzysta z tego typu rozwiązań – wynika z badania agencji SW Research dla „Wprost”. Najczęściej na wycieczki z lokalnymi przewodnikami decydują się osoby w wieku 25-34 lata (37,3 proc.), a najrzadziej respondenci powyżej 60. roku życia (27,6 proc.). Z lokalnych usług chętnie korzystają osoby posługujące się wyższym wykształceniem (40 procent badanych). Co zaskakujące, wraz ze wzrostem średniego wynagrodzenia, zainteresowanie wycieczkami proponowanymi przez lokalsów jest większe i wynosi 47,3 proc. przy zarobkach rzędu 7 tysięcy złotych netto miesięcznie (dla porównania przy kwocie 3 tysięcy netto wynik ma wartość 26,9 proc.). Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że osoby zarabiające lepiej po prostu częściej wyjeżdżają na wakacje poza Europę, co daje im możliwość korzystania z oferowanych na miejscu atrakcji. Aż 45 procent Polaków w ogóle odbywa podróży poza Stary Kontynent. 22,9 procent badanych na wakacjach poza Europą nie decyduje się na korzystanie z wycieczek oferowanych przez miejscowe firmy i przewodników.

Badanie zostało zrealizowane w dniach 5-6 marca 2024 roku przez agencję SW Research metodą wywiadów on-line na panelu internetowym SW Panel. W ramach badania przeprowadzono 808 wywiadów z reprezentatywną ze względu na łączny rozkład płci, wieku i wielkość miejscowości próbą Polek i Polaków powyżej 18. roku życia.

Korzystanie z lokalnego transportu, usług czy wycieczek poza Europą może wiązać się z niepożądanymi sytuacjami zagrażającymi naszemu zdrowiu, a nawet życiu. Podczas wymarzonych wakacji rzadko jednak zaprzątamy sobie tym głowę. W autobusie na Dominikanie nie ma pasów bezpieczeństwa? Skoro lokalni mieszkańcy w tej sposób podróżują, to tym razem na pewno nic się nie stanie. Przewodnik w Maroku ma negatywne recenzje? Nie szkodzi, jeśli oferuje najniższe ceny. Wycieczka łodzią w Tajlandii, która nie wygląda zbyt solidnie? Trudno o tańszą alternatywę. Nie chodzi o to, aby bać się podróży. Warto jednak pamiętać o podstawowych środkach bezpieczeństwa, a czasami przemyśleć wybór lepiej przystosowanej do przewozu turystów, choć być może nieco droższej opcji wycieczki.

Czytaj też:
„Przepis na niebezpieczne wakacje”. Zdjęcie pokazujące nierozsądnych turystów podbija sieć
Czytaj też:
Popularny na TikToku trik niebezpieczny. Pasażerowie zapinają pasy w samolocie wokół kostek

Źródło: WPROST.pl