Paraliż na szlaku w Tatrach. W kolejce czekało 200 osób

Paraliż na szlaku w Tatrach. W kolejce czekało 200 osób

Dodano: 
Tatry
Tatry Źródło: Shutterstock
Turyści nie stronią od jesiennych wędrówek górskich. Gdy pogoda, choć odrobinę dopisuje, natychmiast eksplorują popularne szlaki. Ostatnio zrobiło się wyjątkowo tłoczno.

W miniony weekend w Tatrach doszło do niecodziennej sytuacji. Na jednym ze szlaków ustawiło się wyjątkowo dużo ludzi. W mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie autorstwa Dawida Makowskiego. Widzimy je na facebookowej stronie „Tatromaniak”. Świadkowie zdarzenia poinformowali, że na miejscu konieczna była interwencja ratowników.

Paraliż w Tatrach

Wybierając się w góry w słoneczny dzień, możemy być pewni, że na podobny pomysł wpadną też inni fani wędrówek. Kilka dni temu chyba nikt nie przewidział, że chodzeniem po Tatrach zainteresuje się taki tłum. Problemy pojawiły się pod Małołączniakiem przy zejściu przez Kobylarzowy Żelb.

Szczyt, o którym mowa znajduje się w Tatrach Zachodnich należący do masywu Czerwonych Wierchów. Wejście na niego, choć nie jest najtrudniejsze, to może być męczące. Trzeba pamiętać, że w niektórych miejscach pojawiają się tam nawet łańcuchy. Turyści wybierają ten szlak m.in. ze względu ciekawe widoki i piękną scenerię Kobylarzowego Żlebu. Nic w tym dziwnego, że zainteresowanych wędrówką było aż tak dużo.

„Wielu turystów było zaskoczonych odcinkiem z łańcuchami i nie do końca sobie na nim radzili. W kolejce było ponad 200 osób, niektórzy czekali podobno nawet 3 godziny” – tak brzmi fragment komunikatu opublikowanego przez przedstawicieli „Tatromaniaka”. Okazało się, że konieczne było wsparcie i udrożnienie ruchu. Niektórzy kompletnie nie byli przygotowani na tak długi pobyt na szlaku, brakowało im m.in. odpowiedniego sprzętu.

facebook

Na szlak ruszyły śmigłowce

Gdy na szlaku w Tatrach zrobiło się tłoczno, z pomocą ruszyły śmigłowce TOPR. Ratownicy usprawniali przejście i rozdawali czołówki, które miały pomóc przejść drogę po zmroku. W sieci można zobaczyć nagranie z całej akcji. Wdać na nim jak turyści siedzą lub leżą na kamieniach, a pomocnicy schodzą ze śmigłowca po linach.

Internauci, którzy mieli okazję zobaczyć zjawisko, nie szczędzili komentarzy. Po postem pojawiło się ponad 2 tys. reakcji. Niektórzy zauważali, że niegdyś to miejsce nie było tak popularne. „Tęsknie za tymi czasami kiedy szło się samemu i tylko co jakiś czas mijało się kogoś na szlaku” – pisała jedna z kobiet.

Nie obyło się bez uwag, że w Tatrach przydałyby się limity. „Czekam z utęsknieniem na wprowadzenie limitu turystów przebywających na szlakach w Tatrach. Tatry muszą się zmienić. Takie tłumy to nie przyjemność i relaks” – czytamy w jednej z opinii. „I to ma być spokojny spacer w górach? Masakra. Krupówki przeniosły się wyżej” – zauważał inny internauta.

Czytaj też:
Rowerem elektrycznym na Giewont. „Co trzeba mieć w głowie?”
Czytaj też:
Tragedia w Tatrach. Polskiego turysty nie udało się uratować

Opracowała:
Źródło: Facebook / tatromaniak.pl