Do wybuchu doszło w poniedziałek 9 grudnia. O swojej mocy przypomniał wulkan Kanlaon na wyspie Negros. Znajdziemy go w środkowej części Filipin, gdzie na ogół robi wrażenie na turystach i miejscowych. Jest jedną z najwyższych miejscowych gór i wznosi się na wysokość 2465 metrów n. p. m. Jak się okazuje, może być szalenie niebezpieczny.
Wybuch wulkanu na Filipinach
Gdy doszło do erupcji, na Negros zapanował chaos. Wulkan wyrzucił w niebo ogromną ilość śmiercionośnego popiołu, a przestrzeń stała się czarna w przeciągu kilku sekund. Wielka chmura powędrowała na wysokość czterech kilometrów i znajdowała się nad kilkoma pobliskimi miejscowościami. Skały wulkaniczne rozpadły się nawet na odległość trzech kilometrów od miejsca wybuchu. Sytuacja wygląda groźnie m.in. w Antique.
Na Filipinach wulkanów nie brakuje. Obecnie znajdziemy tam aż 24 aktywne. Choć mieszkańcy mają świadomość, że żyją w ciągłym zagrożeniu, są przyzwyczajeni do tej sytuacji. Z drugiej strony do wybuchów wbrew pozorom nie dochodzi tak często, choć w tym roku niestety do erupcji doszło po raz drugi. Obecnie podniesiono w kraju poziom alarmu wulkanicznego, co wskazuje, że nadal mogą występować inne intensywne erupcje. Urzędnicy ostrzegają też, że chmura pyłu utrudnia widoczność i stwarza potencjalne zagrożenie dla zdrowia.
Zarządzono ewakuację
Po tym jak czarne chmury opanowały część Filipin, konieczne było ewakuowanie około 87 tys. osób. W największym zagrożeniu znalazło się 15 wiosek znajdujących się w promieniu sześciu kilometrów od krateru. „Jeśli popiół dostanie się do płuc, spowoduje uduszenie” – wzywały do zachowania ostrożności lokalne władze. Dzięki szybkim reakcjom nie zgłoszono żadnych ofiar śmiertelnych.
Lokalne władze informowały, że wybuch nie miał wpływu na loty do i z międzynarodowego lotniska w mieście Silay. Podróże mogą odbywać się bez przeszkód. Mimo wszystko w poniedziałek i wtorek z powodu erupcji odwołano wiele lotów krajowych w tym jeden do Singapuru.
W ostatnich miesiącach podobnych sytuacji było kilka. Potężny wulkan dał o sobie znać m.in. na indonezyjskiej wyspie Flores. Wtedy z powodu zagrożenia zamknięto lotnisko na położonej obok w okolicy wyspie Komodo. Sytuacja wciąż niestabilna jest też na Islandii. W listopadzie erupcja wulkanu wyrzuciła kilogramy popiołu na półwyspie Reykjanes.
Czytaj też:
Wybuchł jeden z najbardziej niebezpiecznych wulkanów. Ewakuowano tysiące osóbCzytaj też:
W popularnym wakacyjnym kraju budzi się wulkan. Wydano ostrzeżenia