Przykry incydent miał miejsce na Teneryfie. Mowo o jednej z najpopularniejszych Wysp Kanaryjskich, która przyciąga turystów zarówno latem, jak i zimą. Mieszkańcy regularnie narzekają na nadmiar przyjezdnych i coraz rzadziej kryją się z negatywnym nastawieniem do nich. Ostatni protest przeciwko zjawisku overtourismu przerodził się w akt wandalizmu.
Wandale na Teneryfie przeciwko turystom
Nieznani mieszkańcy Teneryfy postanowili zniszczyć 230 plastikowych leżaków. Wszystko to, by pokazać swoje niezadowolenie z nadmiernej turystyki. Straty po akcie wandalizmu oszacowano na około 5 tys. euro. Na ten monet nie udało się zidentyfikować sprawców.
Incydent miał miejsce na plażach Las Vistas i El Camisón w miejscowości Los Cristianos. Ta położona jest na południu Teneryfy w ścisłej strefie turystycznej posiadającej własny port. Na leżakach dostępnych na miejscu wypisywano konkretne hasła. „Wyspy Kanaryjskie bronią się” czy „Wyspy Kanaryjskie nie są na sprzedaż”. Zniszczono także ściany pobliskiego centrum handlowego.
Choć same protesty mogą wydawać się zrozumiałe (przez powszechność najmu krótkoterminowego wielu mieszkańców ma problemy m.in. z wynajęciem mieszkania), to wzbudzają też spore kontrowersje. Wiele osób zauważa, że niszczenie mienia nie służy niczemu dobremu.
Protest skrytykował rząd. Do lokalnej społeczności zaapelowano o pomoc w ustaleniu sprawców. „To największy atak, z jakim mieliśmy do czynienia od ośmiu lat. Prawie wszyscy ludzie korzystający z tych leżaków to wczasowicze. To był bezpośredni atak na nich, a co za tym idzie, na lokalną gospodarkę” – ocenił Melián Pérez, prezes jednej firm naprawiających leżaki.
Może być więcej protestów
Po minionym incydencie na Teneryfie trwają działania naprawcze. Leżaki są wymieniane i oczyszczane. Firmy zarządzające infrastrukturą plażową apelują o przywrócenie nocnych patroli na plażach.
Protesty przeciwko turystom odbywają się już na świecie od lat. Dosyć przyjezdnych mają m.in. mieszkańcy Majorki czy innych wysp Balearów. Odstrasza się ich też w Barcelonie, Lizbonie czy na Bali. Angażują się nie tylko zwykli obywatele, ale też władze. Zarządzane są m.in. zakazy budowania nowych hoteli, czy nowe podatki. Niewykluczone, że za jakiś czas dojdzie do podobnego protestu na Teneryfie.
Czytaj też:
Polacy kochają podróże do tych krajów. Są tam coraz mniej mile widzianiCzytaj też:
Tych miejsc warto unikać w 2025 roku. Na liście nie tylko kultowe miasta