W Tajlandii trwa właśnie sezon monsunowy. Turyści nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa i podchodzą zbyt blisko brzegu, a następnie są wciągani przez prąd w głąb morza. W ciągu ostatniego tygodnia na Phuket doszło do co najmniej czterech utonięć turystów. Nie na wszystkich plażach wywieszane są czerwone flagi, co może stwarzać mylne wrażenie co do bezpiecznych warunków. Jak wskazują świadkowie, nie ma także wystarczającej liczby ratowników, a pomoc medyczna dociera do poszkodowanych z opóźnieniem.
Śmierć turystów na wyspie Phuket
Popularna wyspa Phuket ze względu na wysokie temperatury wśród wielu turystów jest kierunkiem całorocznym. Od maja do października występuje tu jednak pora deszczowa, podczas której można spodziewać się nie tylko opadów, ale także wzburzonego morza. Nie wszyscy zagraniczni goście zdają sobie sprawę z zagrożenia – zażywają więc kąpieli, które w kilka chwil mogą skończyć się tragedią.
Tylko w ostatnim tygodniu na Phuket potwierdzono utonięcie czterech turystów – to 68-letni Szwed, 28-letni Amerykanin i para trzydziestoletnich turystów z Rosji, która poszła kąpać się na plaży w nocy. „Naoczni świadkowie poinformowali, że na plaży nie wywieszono czerwonych flag ostrzegających turystów przed potencjalnie niebezpiecznymi falami” – pisze The Independent. Część ofiar mogłyby żyć, gdyby na wszystkich plażach byli ratownicy, a pomoc medyczna docierała na czas. „Władze Tajlandii rozpoczęły kampanie informacyjne w kurortach i na plażach, aby uniknąć kolejnych tragedii” – czytamy.
Nie tylko Tajlandia
O niebezpieczeństwie podczas pory deszczowej turyści powinni pamiętać nie tylko w Tajlandii, ale także innych egzotycznych krajach. Wśród nich jest m.in. Sri Lanka, gdzie występują aż dwa monsuny – jeden od maja do września na zachodnim i południowym wybrzeżu oraz w centrum wyspy, a drugi od października do stycznia na północy i na wschodzie. W przeszłości z powodu wysokich fal na wyspie doszło do śmierci turystki z Polski.
Czytaj też:
Wakacyjny kraj zaostrza przepisy drogowe. Turyści muszą uważaćCzytaj też:
„Czarna śmierć” nie odeszła na zawsze. Potwierdzono przypadek dżumy u turysty