„The Mirror” opisał jedną z wielu historii osób, które czerwcową przerwę od nauki i pracy postanowiły wykorzystać na zagraniczny wyjazd. Niestety z powodu braku personelu na lotniskach w Wielkiej Brytanii panował chaos, a rodzina, zamiast wrócić do kraju, utknęła w Paryżu.
To były idealne wakacje, do momentu wejścia na lotnisko w Portugalii
Naomi Thomas i Danny Massey są nauczycielami. Wraz z dziećmi postanowili spędzić letnią przerwę od zajęć na zagranicznym wyjeździe. Celem ich podróży została Portugalia, a dokładnie Faro. Był to dla nich pierwszy od pięciu lat wyjazd zagraniczny. Wiele wskazuje na to, że prędko nie zdecydują się na ponowne opuszczenie Wielkiej Brytanii.
Rodzina z wakacji miała wrócić w sobotę. Wtedy właśnie zaczęły się ich problemy. Lotnisko było zatłoczone, jednak udało im się odprawić i czekali na odlot. Byli już w tunelu prowadzącym na pokład maszyny. Wtedy właśnie obsługa zatrzymała wszystkich pasażerów. Najpierw poinformowano ich, że samolot będzie opóźniony, ponieważ jeden z członków załogi potrzebuje pilnej pomocy lekarskiej i zostanie przewieziony do szpitala. Po kilku godzinach oczekiwania okazało się, że ich lot został całkowicie odwołany.
Po tym, jak linia lotnicza poinformowała, że najbliższy lot będzie możliwy dopiero w środę, rodzina postanowiła samodzielnie zorganizować powrót do kraju. Udało im się dostać do Paryża, skąd pociągiem mieli ruszyć do Londynu. Terminowy powrót był dla nich bardzo ważny, więc nie szczędzili na niego pieniędzy. „Jestem nauczycielką, mój partner pracuje w szkole średniej, a moja przybrana córka miała wyjechać z naszego domu na wycieczkę szkolną do Normandii we Francji o 1 w nocy w poniedziałek” – powiedziała Naomi w rozmowie z „The Mirror”.
Kobieta nie ukrywała również, że kontakt z liniami easyJet, którymi mieli wrócić z wakacji w Portugalii, był niemożliwy. Przewoźnik nie zapewnił im zakwaterowania ani wyżywienia. Niemożliwe było również skontaktowanie się z infolinią, ponieważ ta nie działa w nocy.
Czytaj też:
Zamówiła śniadanie i skorzystała z bufetu. Kiedy zobaczyła rachunek zamarła. „Czy byłam bezczelna?”
Awaria pociągu pokrzyżowała im plany. Utknęli w Paryżu
Kiedy wydawało się, że rodzina zdoła dotrzeć na czas do Wielkiej Brytanii, ich przejazd pociągiem do Londynu został odwołany. Jak powiedziała para, kurs nie był możliwy z powodu usterki elektrycznej. Niestety najbliższy pociąg do Londynu miał odjechać dopiero we wtorek.
„Po uronieniu kilku łez, emocjonalnych rozmowach telefonicznych i niedowierzaniu, że jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy na początku, ale w innym kraju, w końcu przyznaliśmy się do porażki i wycofaliśmy się do mieszkania, abyśmy mogli odpocząć i zastanowić się, co robić” – dodała. Alternatyw jednak się nie pojawiły. Nie było dostępnych lotów z Paryża do Wielkiej Brytanii, na promy zabierane są tylko auta i ich pasażerowie, a żadna wypożyczalnia samochodów nie miała dostępnej możliwości wypożyczenia pojazdu w Paryżu i zwrotu w Wielkiej Brytanii.
„Zadzwoniliśmy do szkół, w których pracujemy, aby powiedzieć, że jutro nas nie będzie. Złamaliśmy serce naszej córce, informując ją, że nie pojedzie na wycieczkę szkolną, na którą tak bardzo czekała” – zaznaczyła Naomi. „Z pewnością nie będę korzystać z usług easyJet w przyszłości i prawdopodobnie pozostanę przy wakacjach w przyczepie kempingowej w Wielkiej Brytanii” – podsumowała kobieta.
Niestety takich historii w ostatnich dwóch tygodniach było wiele. Szczególnie poruszająca była opowieść pary, która miała wziąć ślub na Cyprze, ale z powodu odwołania wyjazdu przez biuro podróży, musiała zmienić plany.
Czytaj też:
Wakacje na Cyprze zamieniły się w horror. Kilkadziesiąt godzin czekali na lot