Paola i Massimo udali się do biura podróży we Florencji, żeby kupić dwa bilety lotnicze do Krakowa. W Polsce chcieli odwiedzić przyjaciół. Po starcie z lotniska w Bolonii turyści wylądowali… w Rumunii, a konkretnie w porcie lotniczym Krajowa w południowo-zachodniej części kraju.
– Naiwnie myśleliśmy, że tak brzmi nazwa miasta po polsku. Początkowo śmialiśmy się, ale potem natychmiast się zdenerwowaliśmy – powiedziała Paola włoskiemu magazynowi internetowemu Gazzettino del Chianti. Gdy emocje opadły, para zarezerwowała pokój w hotelu i skontaktowała się z organizatorem wycieczki. Turyści dowiedzieli się, że lot do Krakowa byłby zbyt kosztowny i trwałoby to dużo czasu.
Pracownicy międzynarodowego lotniska Krajowa dowiedzieli się o ich historii. Skontaktowali się z Paolą i Massimo i zaoferowali im pomoc w spędzeniu czasu w Rumunii. – Bardzo miło spędzamy wakacje. Powoli odkrywamy piękny kraj i cieszę się, że tu jestem – powiedziała Paola.
Ich historię opublikowano na profilu Portu Lotniczego Krajowa w mediach społecznościowych. „Witamy w Krakowie, ach… Krajowej. Mamy nadzieję, że ten incydent stał się niezapomnianym przeżyciem i następnym razem kupicie bezpośredni bilet do nas. Zespół z międzynarodowego lotniska Krajowa” – brzmiała wiadomość na kartce powitalnej.
facebookCzytaj też:
Odwołany lot, problemy z biurem podróży. Czy możemy liczyć na odszkodowanie?