Kwestia załatwiania potrzeb fizjologicznych na zboczach gór, czy w lasach stanowi problem od wielu lat. Parki Narodowe starają się walczyć z nieobyczajnym i niekulturalnym zachowaniem turystów, jednak ich starania często kończą się fiaskiem. Są jednak miejsca, gdzie załatwienie swoich potrzeb może mieć bardzo poważne skutki nie tylko dla środowiska, ale również dla zdrowia i życia wielu innych osób.
Kontrowersyjny znak w Tatrach rozgrzał internautów. TPN tłumaczy akcję
Tatrzański Park Narodowy postanowił ustawić znaki o zakazie defekacji na szlaku na Gęsią Szyję, a także na drodze z Rusinowej Polany do Wiktorówek. Zdjęcie nowych oznaczeń błyskawicznie pojawiło się w sieci. Gorąca dyskusja na ich temat rozpoczęła się na facebookowej grupie „Tatromaniacy”, gdzie opublikowano zdjęcie wymownej tabliczki.
Po ponad tygodniu od pojawienia się znaku sprawę postanowił skomentować park. „Od kilku dni ciekawość miłośników Tatr rozbudził tajemniczy znak, który pojawił się niedaleko wodopoju dla turystów na Złotym Potoku nad Wiktorówkami. Co może oznaczać przekreślona postać kucająca z opuszczonymi spodniami? Tak… Nie mylicie się! To znak zakaz defekacji!” – czytamy w poście.
Czytaj też:
„Czy tu jest WC”? Kontrowersyjna tablica rozgrzała internautów, a leśnictwo się tłumaczy
Jak się okazuje, miejsce ustawienia znaku nie jest przypadkowe. W Tatrach obowiązuje zakaz defekacji i opuszczania szlaków, jednak w tym konkretnym miejscu załatwienie potrzeb fizjologicznych może okazać się niezwykle niebezpieczne. Tuż obok miejsca, w którym znajdowano wiele zanieczyszczeń, płynie potok, który jest źródłem wody pitnej.
„W tym miejscu zanieczyszczenia spływają do potoku, z którego pobierana jest woda. A niestety ilość takich zanieczyszczeń przeraża. Odchody ludzkie są niebezpieczne. Według parazytologów – lekarzy specjalistów od pasożytów – »nie ma ludzi wolnych od pasożytów, są tylko nie do końca przebadan«i” – tłumaczył park.
Czytaj też:
Opalanie nad przepaścią i toaleta w kosodrzewinie. Tak zachowują się turyści na Śnieżce
Toalet nie brakuje, a turyści i tak wybierają „krzaczki”
Do wpisu dołączono również nagranie, w którym przedstawiciel TPN-u wyjaśniał, że w pobliżu miejsca, gdzie ustawiono znak, znajdują się toalety. – Toi Toje są niedaleko ode mnie, około 100 metrów, tuż za bacówką niedaleko stąd. Następne toalety znajdują się przy klasztorze ojców dominikanów na Wiktorówkach, ale pomiędzy nimi w lasku niestety zawsze można zobaczyć ogromne ilości papierów toaletowych, a na to, co kryje się pod nimi, spuśćmy zasłonę milczenia – przypomniał Marek Kot z działu edukacyjnego Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Przedstawiciel parku poinformował również, że załatwianie potrzeb fizjologicznych w miejscu publicznym jest wykroczeniem. – Zanieczyszczanie jest występkiem nieobyczajnym, bardzo nieobyczajnym. Są na to specjalne paragrafy kodeksu wykroczeń. Paragraf 140. tego kodeksu mówi, że nie wolno się defekować na oczach ludzkich w miejscu publicznym. W Tatrach niestety takie rzeczy się czasami widzi – mówił.
Bohater nagrania przypomniał również, że park od lat rozdaje grotołazom i wspinaczom specjalne zestawy przenośnych toalet, dzięki czemu mogą oni załatwić potrzeby, równocześnie nie zanieczyszczając środowiska. Pozostali turyści również mogą się w nie zaopatrzyć lub załatwiać potrzeby tak, żeby nie zanieczyszczać tatrzańskiego środowiska.
– Ale może się zdarzyć, że kogoś przypili. Nie ma takiej siły, której by nie pokonały nasze jelita, jeżeli nas złapie potrzeba. I co wtedy? (...) Z całą pewnością nie wolno nam tego zrobić przy wodzie, nie wolno nam tego zrobić na oczach ludzkich i nie powinniśmy zostawiać ani podpasek, ani pieluch jednorazowych, ani żadnych kawałków garderoby, ani papieru. Nie zanieczyszczajmy. Uszanujmy to miejsce. Zostawmy tatry takie, jakie chcielibyśmy je zastać – przypomniał.
Czytaj też:
Zakopane zdetronizowane. To tu Polacy spędzą Święto NiepodległościCzytaj też:
Kuśnierze doleją chromu, a pensjonat wyleje szambo. Tak na Podhalu truje się rzeki