Latanie samolotem uchodzi za najbezpieczniejszy sposób podróżowania. Nie oznacza to jednak, że także podczas takiego przemieszczania się nie może dojść do nietypowych i niepokojących sytuacji. Większość kryzysów da się szybko zażegnać lub są to fałszywe alarmy, ale czasem zdarzają się też incydenty podnoszące ciśnienie. A jak rozpoznać u członków personelu pokładowego, że coś się dzieje? Okazuje się, że zachowują się oni wówczas w określony sposób.
Takie zachowanie stewardesy może zaniepokoić
Personel pokładowy robi wszystko, aby pasażerowie w trakcie lotu czuli się dobrze. Najczęściej na twarzach stewardes i stewardów widać uśmiech i pełen profesjonalizm. Zdarza im się jednak wysłać jeden sygnał, który może świadczyć o tym, że pilota coś zaniepokoiło i na pokładzie coś się wydarzyło. Chodzi o konkretne zachowanie.
Jeżeli zauważycie w trakcie podróży samolotem, że stewardzi przyglądają się dokładnie skrzydłom lub przerywają normalne procedury na rzecz obserwowania silnika, możecie się nieco zaniepokoić. Najczęściej dzieje się tak dlatego, że piloci proszą członków personelu o sprawdzenie czegoś, co przykuło ich uwagę.
„Jeśli główny steward zejdzie z przejścia, wyglądając niespokojnie przez okno, może to być odpowiedź na prośbę z kokpitu o sprawdzenie silnika” – czytamy w opiniach osób specjalizujących się w lotnictwie.
Przypominamy jednak, że nawet jeśli silnik ulegnie uszkodzeniu, wciąż samolot jest w stanie wylądować zupełnie normalnie.
„Silnik się pali? Spektakularne, tak, szczególnie w nocy, ale tak naprawdę nie jest to problem, chyba że jest to jedyny obracający się silnik. Zachowaj spokój, statystycznie jesteś tutaj znacznie bezpieczniejszy niż za kierownicą samochodu” – dodaje ekspert.
Niebezpieczne incydenty w samolotach
W 2003 roku Boeing 777 udowodnił, do czego zdolne są samoloty podczas lotu testowego z Seattle do Tajpej. Według Traveller pojazd leciał przez ponad pięć godzin tylko na jednym silniku i dotarł bezpiecznie do celu. Samolot ten miał lecieć na jednym silniku 220 minut, a przekroczył ten czas aż o kolejnych 80. I nikomu nic się nie stało.
Samoloty zaprojektowane są też tak, aby poradzić sobie nawet z awarią dwóch silników. Chociaż ich zniszczenie w jednym momencie jest niemal niemożliwe, taka sytuacja wcale nie musi zagrozić życiu pasażerów.
Maszyny te bowiem są zaprojektowane tak, aby szybować, a nie spadać prosto z nieba, dając pilotom trochę czasu na opracowanie strategii.
Zazwyczaj, jeśli oba silniki ulegną awarii na średniej wysokości przelotowej samolotu wynoszącej około 36 000 stóp, samolot byłby w stanie podróżować przez około 60 mil, zanim zetknąłby się z ziemią. Może to dać pilotowi nawet pół godziny na znalezienie odpowiedniego miejsca do lądowania, gdyby tego potrzebował.
Czytaj też:
Lotnisko zalane, loty odwołane przez burze. Chaos w europejskim mieścieCzytaj też:
Samolot Ryanaira miał opóźnienie przez pijanego stewarda. Pasażerowie otrzymali ponad 1700 zł