Mroczna strona turystyki na Zanzibarze. Luksusowe wille można kupić tu za grosze

Mroczna strona turystyki na Zanzibarze. Luksusowe wille można kupić tu za grosze

Dodano: 
Basen na Zanzibarze
Basen na Zanzibarze 
Pracownicy luksusowych resortów zarabiają w miesiąc trzy razy mniej, niż wynosi koszt jednej nocy w pokoju o podstawowym standardzie. To dla nich jednak wciąż wielka szansa na normalne życie.

Nieco bardziej uważni na otaczający ich świat turyści podczas luksusowych wakacji w Afryce mogą odczuć irytujący dysonans i nawet najgorliwsze próby zignorowania go nie będą przynosiły oczekiwanych skutków. Jak mam się czuć biorąc kąpiel w wannie z widokiem na ocean, kiedy problem braku wody w tej części świata jest wciąż powszechny? Czy to na pewno w porządku, że kelner, na którego pstrykam palcem, którego widzę codziennie na śniadaniu, lunchu i kolacji, zarabia w miesiąc znacznie mniej, niż ja wydaje na pobyt w resorcie przez jeden dzień? Jak to jest, że te piękne, luksusowe hotele na Zanzibarze zostały zbudowane rękami nisko opłacanych lokalsów, a profity z nich płyną strumieniami do kieszeni bogatych Włochów i Francuzów (lub, w pewnym znanym przypadku, również Polaków)? To nie będzie poradnik o tym, jak zwalczyć w sobie poczucie wstydu i beztrosko cieszyć się wakacjami, ani tym bardziej tekst biczujący bogu ducha winnych turystów za grzechy, których nie popełnili. To próba zrozumienia rzeczywistości Zanzibarczyków, którą z okien autobusu biura podróży możemy przypadkiem przeoczyć.

Wielkie pieniądze w rękach bogatych, europejskich inwestorów

„Zjednoczona Republika Tanzanii w ostatniej dekadzie przyciągała inwestycje międzynarodowe i zwiększała ich napływy, co plasowało kraj w czołówce kierunków inwestycji turystycznych na kontynencie afrykańskim" – mówi raport UNWTO. Indeks konkurencyjności podróży i turystyki Światowego Forum Ekonomicznego uplasował Zjednoczoną Republikę Tanzanii na pierwszym miejscu w Afryce i dwunastym na świecie pod względem zasobów turystyki przyrodniczej. Prezydentka kraju Samia Suluhu Hassan aktywnie promuję Tanzanię na arenie międzynarodowej w celu wzmocnienia jej atrakcyjności dla inwestorów zagranicznych, a ci mogą w tym kraju naprawdę sporo zarobić.

Wykupienie ziemi odbywa się na bardzo preferencyjnych warunkach, a koszty potrzebnych dokumentów są minimalne. Na zagranicznych przedsiębiorców czekają m.in. „zerowe opłaty za zezwolenie na prowadzenie działalności przez pierwsze trzy miesiące; zerowy podatek od osób prawnych przez pierwsze pięć lat, a następnie wynoszący tylko połowę normalnej stawki 30 procent” – czytamy.

Nabywcy luksusowych willi, jeśli zdecydują się zamieszkać na Zanzibarze na stałe, mogą ubiegać się o korzystanie z zerowego podatku od dochodów poza krajem i majątku. „Wakacyjny dom” nad brzegiem oceanu można kupić tu już za kilkadziesiąt tysięcy dolarów, a następnie czerpać spore zyski z wynajmu go turystom. Do zakupu nieruchomości zachęcają rozsiane po miastach i wioskach plakaty.

Zagraniczny kapitał oznacza wyższe wpływy do budżetu na budowę kolejnych dróg, szkół i szpitali. Dzięki wprowadzonej opłacie za wizę w wysokości 50 dolarów dla przybywających turystów udało się ufundować nowy terminal lotniczy. Od początku 2023 roku zagraniczni przyjezdni płacą dodatkowe 5 dolarów opłaty klimatycznej za każdą noc spędzoną w cztero- lub pięciogwiazdkowym hotelu i nie jest to koszt wliczony w cenę rezerwacji.

Plakat dewelopera

Miesięczne wynagrodzenie niższe niż dzień pobytu w hotelu

Żaden z czterech hoteli, w których zatrzymałam się podczas swojego pobytu, nie był własnością Zanzibarczyka, bo i skąd przeciętny mieszkaniec wyspy miałby mieć środki na to, żeby od podstaw zbudować resort w europejskim standardzie? Nie jest wielkim zaskoczeniem, że te miejsca należą najczęściej do inwestujących tu Włochów, Francuzów, Niemców czy Brytyjczyków. Według Yashy, lokalnego przewodnika, którego miałam okazję poznać podczas tygodniowego pobytu, tylko 5 proc. hoteli i resortów na wyspie należy do mieszkańców. Inwestorzy są tu bardziej niż mile widziani, choć niekiedy sposób ich działania może budzić negatywne emocje.

Zanzibarczycy i Masajowie zatrudniani są w hotelach na niższych stanowiskach – na te menadżerskie właściciele obiektów chętniej przyjmują swoich rodaków. Przeciętne wynagrodzenie dla pracownika restauracji w luksusowym, pięciogwiazdkowym resorcie, w którym noc pobytu dla turysty zaczyna się od 500 dolarów, waha się od 80 do 160 dolarów za miesiąc w zależności od doświadczenia i tego, czy pracownik posiada własne lokum, czy mieszka w pokoju pracowniczym. Za pracę po minimum 9 godzin dziennie bez dnia wolnego właściciele płacą lokalsom minimalne stawki. Najmniej zarabiają Masajowie zatrudnieni w roli ochroniarzy, lub turystycznej „atrakcji” – często niepiśmienni, cieszący się z jakiejkolwiek otrzymanej zapłaty. W Afryce wyraźnie brakuje wykwalifikowanej kadry i choć za taki stan można zrzucić winę na kulturę, lenistwo, korupcję i brak dobrego poziomu edukacji, nie sposób pominąć lat zaniedbań i wykorzystywania miejscowych przez europejskie mocarstwa. Nie wiadomo, jak wyglądałaby historia Czarnego Lądu bez blizny kolonializmu.

Turystyka szansą na rozwój

Zatrudnienie z luksusowym resorcie to dla wielu Tanzańczyków często jedyna szansa na wyrwanie się z biedy. W kraju, w którym nie ma dobrze rozwiniętego przemysłu, mieszkańcy mają dwie drogi: zatrudnienie w usługach albo praca w rolnictwie lub rybołówstwie. W ostatnich latach to właśnie udział usług (47,4 proc.) w PKB wyprzedził najważniejsze niegdyś rolnictwo i połowy ryb (35,5 proc). Otrzymanie takiej pracy nie jest wcale łatwe i jak mówi Yasha: „Nie bierze się tu ludzi z ulicy”. Zanzibarczyk musi ukończyć szkołę, która przez pierwsze dwa etapy państwowej edukacji jest darmowa i ogólnodostępna. Trudne realia życia często nie pozwalają dzieciom rozpocząć kształcenia. Głównym problemem są zmuszający ich do pracy rodzice, którzy wychowani zostali w światopoglądzie pozwalającym im wierzyć, że ukończenie szkoły nie jest do niczego potrzebne, a posiadanie dzieci to inwestycja w darmową siłę roboczą.

Mieszkańcy Zanzibaru cieszą się z otrzymanej szansy, chociaż największe profity z ich ciężkiej, fizycznej pracy czerpią właściciele obiektów. Takie wyspy jak Zanzibar to żyła złota – cena budowy, ziemi i kosztów stałych to śmieszne pieniądze w porównaniu do przychodów, bo zachodni turyści za nocleg muszą wydać niemało. To nie Azja, gdzie za pobyt w butikowym hotelu zapłacimy 20 dolarów ze śniadaniem i widokiem na ocean. Tutaj przyjeżdżają ludzie bogaci, a ich fortuna wcale nie trafia do tych, których pracę na co dzień obserwują. Nowoczesna forma niewolnictwa może być zbyt radykalnym określeniem, ale takie skojarzenia łatwo przychodzą na myśl, kiedy obserwujesz bogatą niemiecką rodzinę obsługiwaną przez pracujących bez dnia wolnego Zanzibarczyków.

Na ich twarzach nie widać oznak zmęczenia i niezadowolenia z takiego stanu rzeczy. W jednym z hoteli, w których się zatrzymałam, każdego wieczoru obsługa dołącza do rozpoczynającej się po kolacji imprezy. Szczególnie w poniedziałki, kiedy turyści bawią się do muzyki na żywo, pracownicy mogą naprawdę zaszaleć do afrykańskich rytmów. Widać w tym wszystkim szczerą radość i przez chwilę można zapomnieć o tym, że na miesiąc życia na nietanim Zanzibarze zostaje im mniej niż 500 złotych. Prawdopodobnie nigdy nie będzie im dane udać się do podobnego hotelu na wakacje w roli gościa. Mieszkańcy Zanzibaru raczej nie podróżują, chyba że w celu podjęcia pracy na Bliskim Wschodzie. Jak mówią, emigracja do innych krajów afrykańskich nie ma sensu, bo na wyspie warunki życia są najlepsze.

„Nie przeszkadzają ci te resorty? Turystyka w takiej formie?” – pytam spotkanego na lokalnej plaży Masaja – Emmannuela. „Chciałbym, żeby powstawało ich więcej. Widzę, że ludzie dostają pracę i to naprawdę jest dla nas dobre. Gdyby nie te hotele, gdzie indziej moglibyśmy się zatrudnić? Pochodzę z małej wioski w Tanzanii i mam nadzieję, że kiedyś i na nasze wybrzeże będą tak licznie przyjeżdżać turyści” – mówi z nadzieją.

Czytaj też:
Polka wyjechała do Kenii i organizuje safari. „Zdarzy się, że hipopotamy chodzą pod naszymi oknami”
Czytaj też:
Słoń napadł na turystów. Rozbił szybę samochodu, aby dostać się do przekąsek

Źródło: unwto.org/research.hktdc.com/undp.org/worldbank.org