Pracownicy Horskiej Záchrannej Služby na Słowacji powiadomili w środę wieczorem o akcji ratunkowej w Tatrach Niskich. Ratownicy zostali wezwani w rejon Chopoka po informacji o upadku polskiego turysty w głąb kotła, z wysokości blisko 300 metrów. Niezbędne okazało się wezwanie na miejsce helikoptera, który przetransportował poszkodowanego mężczyznę do szpitala. To kolejny niebezpieczny incydent z udziałem Polaka w słowackiej części Tatr. Na początku tego miesiąca informowaliśmy o snowboardziście, który zgubił się w rejonie potoku Bystrej.
Akcja ratunkowa w rejonie Chopoka w Tatrach Słowackich
14 lutego 2024 roku w godzinach popołudniowych z ratownikami słowackiego HZS (odpowiednika polskiego TOPR) skontaktowali się turyści, którzy widzieli postać spadającą w głąb kotła górskiego pod Chopokiem (2 024 metrów n.p.m.). Ratownicy niezwłocznie udali się na miejsce wypadku, gdzie znaleźli 29-letniego Polaka. „Mężczyzna po zejściu z kolejki linowej wybrał się z kolegami na górnej krawędzi koryta za barierkami, skąd spadł około 300 metrów w dół rynny” – czytamy w zamieszczonym na Facebooku opisie akcji ratunkowej. Polak zsunął się rynną w niekontrolowany sposób, istniało więc duże zagrożenie jego zdrowia i życia.
Ratownicy HZS przetransportowali Polaka helikopterem
Mimo upadku z dużej wysokości, Polak nie odniósł dużych obrażeń. Młody mężczyzna wskutek zdarzenia doznał licznych obtarć, potłuczeń oraz urazu kończyny dolnej. Był również lekko zdezorientowany, więc ratownicy nie mogli wykluczyć urazu głowy. Służby medyczne unieruchomiły poszkodowanego na noszach i czekały na przybycie pomocy. Z powodu trudnej lokalizacji na miejsce został wezwany helikopter z Bańskiej Bystrzycy, którym polski turysta został przetransportowany do szpitala w Liptowskim Mikułaszu, gdzie podjął się dalszego leczenia.
Czytaj też:
Akcja ratunkowa GOPR. Ojciec z trójką dzieci utknął w BieszczadachCzytaj też:
Miłośnicy gór walczą o dzwon na Kasprowym Wierchu. W sieci wybuchła afera