Lot MK749 z Indii na wyspę Mauritius zamienił się w prawdziwy koszmar. Chociaż pasażerowie punktualnie znaleźli się na pokładzie maszyny, Airbus nie odleciał o czasie. Załoga nie chciała wypuścić podróżnych na płytę lotniska przez ponad pięć godzin. W środku zapanował chaos, gdy część pasażerów z powodu problemów z klimatyzacją zaczęła odczuwać poważne trudności z oddychaniem.
Awaria klimatyzacji na pokładzie samolotu
Do zdarzenia doszło podczas weekendowego lotu z Mumbaju na egzotyczną wyspę Mauritius położoną 900 km od brzegu Madagaskaru na Oceanie Indyjskim. Krótko po wejściu na pokład, 24 lutego o godzinie 3:45 załoga zgłosiła problemy, które będą miały wpływ na opóźnienie samolotu. Awaria miała związek z silnikiem maszyny, jednak na pokładzie nie działała również klimatyzacja. Wraz z mijającymi godzinami pasażerowie odczuwali coraz większe trudności z oddychaniem. Takie sytuacje mogą być niezwykle niebezpieczne, szczególnie jeżeli wysoka temperatura utrzymuje się dłuższy czas. W ubiegłym roku podczas podobnego incydentu w innym samolocie pasażerowie zaczęli mdleć. Niestety według podróżnych linie lotnicze nie zawsze reagują na takie problemy wystarczająco szybko.
Pasażerowie byli uwięzieni przez pięć godzin
Okazało się, że awaria nie zostanie naprawiona tak szybko, jak na to liczono. Mimo przedłużającego się opóźnienia podróżni nie zostali wypuszczeni z kabiny na płytę lotniska ani na teren terminala. Sprawdzanie usterki trwało ponad pięć godzin, po których ostatecznie lot został odwołany. Problemy z oddychaniem spowodowane brakiem działającej klimatyzacji wystąpiły u kilku pasażerów, w tym u 78-letniego mężczyzny. „W całym samolocie panował chaos. Co by było, gdybyśmy znajdowali się 30 000 stóp nad poziomem morza? Co by się stało?” – napisała w mediach społecznościowych jedna z klientek linii Air Mauritius.
Czytaj też:
To była koszmarna podróż do Londynu. Pasażer złamał nos stewardesieCzytaj też:
Koszmar turystów na Karaibach. Utknęli przez zepsuty samolot