Spędzili 9 godzin w powietrzu, po czym zawrócili. Pasażerowie odbyli „lot donikąd”

Spędzili 9 godzin w powietrzu, po czym zawrócili. Pasażerowie odbyli „lot donikąd”

Dodano: 
Samolot British Airways
Samolot British Airways Źródło:Unsplash
Podróżni zostali uwięzieni w samolocie nad Oceanem Atlantyckim na dziewięć godzin. Po tym czasie maszyna zawróciła. Ostatecznie odbyli oni tak naprawdę lot „donikąd”.

Pasażerowie lotu z Londynu do Houston nie spodziewali się, że ich podróż zakończy się w taki sposób. Rejs realizowany nad Oceanem Atlantyckim miał zająć nieco ponad dziesięć godzin. Ostatecznie po dziewięciu z nich wylądowali oni w miejscu startu. Wszystko przez problemy techniczne.

Odbyli „lot donikąd”. Spędzili 9 godzin w powietrzu

Do nieszczęśliwego wypadku doszło w poniedziałek rano podczas lotu British Airways Flight 195 z Londynu do Houston. Podróż miała zająć 10 godzin i 20 minut. Ostatecznie trwała dziewięć godzin, ale po tym czasie pasażerowie nawet trochę nie zbliżyli się do celu swojej wycieczki.

Jak podaje Business Insider, Boeing 787-9 Dreamliner znajdował się w powietrzu przez około pięć godzin i zbliżał się do wybrzeża Nowej Fundlandii, kiedy piloci zostali zmuszeni do zmiany kursu z powodu „drobnego problemu technicznego”.

W rezultacie pojazd mieszczący prawie 300 pasażerów musiał zawrócić nad oceanem do Londynu.

Wrócili do miejsca początkowego

Pod koniec dziewięciogodzinnej podniebnej odysei samolot miał na koncie zrealizowane 7800 km i dwukrotnie „oblatany” Atlantyk. Nie dotarł jednak do wyznaczonego celu.

Chociaż linia lotnicza nie określiła problemu, według doniesień w odrzutowcu wystąpił problem z silnikiem, który nie miał wpływu na ten konkretny lot, ale mógł stanowić ryzyko dla przyszłych podróży.

„Wylądował bezpiecznie, a klienci opuścili pokład normalnie” – powiedział przedstawiciel British Airways w rozmowie z Fox News. „Przeprosiliśmy naszych klientów za zakłócenie ich podróży”.

Od tego czasu linia lotnicza przebookowała bilety podróżnych na kolejne dostępne loty i zapewniła im także zakwaterowanie. Ponadto otrzymali oni instrukcje dotyczące możliwości ubiegania się od odszkodowanie.

Nie jest jasne, dlaczego samolot musiał lecieć aż do Londynu, aby go naprawiono. Eksperci z bloga lotniczego One Mile at a Time wysunęli teorię, że decyzja mogła zostać podjęta z producentem silnika, firmą Rolls Royce.

„Ze względu na kontrakt British Airways z Rolls Royce (producentem silnika) według doniesień korzystny był powrót samolotu na Heathrow, a Rolls Royce prawdopodobnie również miał w tym swój udział” – napisali.

Czytaj też:
Ryanair popełnił wielki błąd. Turyści polecieli do innego kraju
Czytaj też:
Ewakuacja lotniska w Modlinie. „Na miejsce udają się służby”

Opracowała:
Źródło: New York Post