Samolot utknął na lotnisku na cztery dni. Ponad setka „pasażerów” uciekła

Samolot utknął na lotnisku na cztery dni. Ponad setka „pasażerów” uciekła

Dodano: 
Samolot TAP Portugal w Ponta Delgada
Samolot TAP Portugal w Ponta Delgada Źródło: Shutterstock / Framalicious
O takim powodzie uziemienia samolotu nie słyszeliśmy chyba jeszcze nigdy. Aż cztery dni zajęło szukanie gryzoni, które wydostały się z transportera.

Wszystko wydarzyło się na Azorach, archipelagu wysp należących do Portugalii, a konkretnie na największej z nich, Sao Miguel. Sytuacja jest tylko z pozoru zabawna.

Chomiki na wolności. Samolot nie mógł odlecieć

13 listopada o 23:30 na lotnisku Ponta Delgada wylądował samolot linii TAP Air Portugal, który wyleciał z Lizbony o 22:31. Czteroletni Airbus A321neo trafił do portugalskiego przewoźnika w październiku 2020 r.

Nikt nie spodziewał się, że maszyna utknie w Ponta Delgada aż na cztery dni. Powodem było wydostanie się z transportera na wolność aż 132 chomików. Dlaczego w ogóle się tam znalazły? Ze stolicy Portugalii na Azory przewożono zamówienie do sklepu zoologicznego, w tym fretki i różne ptaki.

Widok przegryzionego transportera wprawił w konsternację pracowników obsługi bagażu. To zapoczątkowało szaleńczy wyścig w celu zlokalizowania pasażerów. Choć w innych okolicznościach mogłoby być to zabawne, na pokładzie samolotu było odwrotnie. Nie chodziło tylko o życie przewożonych gryzoni, ale uniknięcie sytuacji, w której chomiki przegryzłyby przewody elektryczne czy inne krytyczne elementy samolotu.

twitter

Czterodniowe szukanie gryzoni

Jeszcze w sobotę, 16 listopada sytuacja nie była opanowana. Pracownicy obsługi nie mogli doliczyć się 16 małych ssaków. Historia ma jednak pozytywne zakończenie. Wszystkie 132 chomiki zostały odnalezione do niedzieli, a samolot odleciał w stronę Lizbony, gdzie wylądował 17 listopada o 13:27. Od tego czasu nie wykonywał żadnych lotów, ponieważ podobno znajduje się w bazie linii TAP i przechodzi dokładną inspekcję. Pozostaje też mieć nadzieję, że po stresującym, ponad dwugodzinnym locie wszystkie zwierzęta trafią w ręce odpowiedzialnych opiekunów.

To nie pierwszy raz, gdy zwierzęta dostają się w niepożądane miejsca w samolocie. Niedawno pasażerów amerykańskiej linii Spirit Airlines zaskoczył widok łapek pod sufitem, w części osłaniającej oświetlenie. Niektórzy domniemywali, że wszedł tam opos lub szop.

Czytaj też:
Rusza pierwsza linia lotnicza dla psów. Nie będą musiały podróżować w luku bagażowym

Opracowała:
Źródło: Wprost/simpleflying.com, portugalresident.com, cmjornal.pt