Choć opłata wyjazdowa dla turystów jest coraz częściej stosowanym podatkiem w wielu krajach świata, zazwyczaj jest już wliczona w cenę biletu lotniczego i pozostaje niezauważona dla szerokiego grona podróżnych. Takie rozwiązanie zostało wprowadzone między innymi w Tajlandii czy Japonii. Jeden z popularnych wśród turystów krajów postanowił jednak podnieść wymagane należności za wylot do domu nawet czterokrotnie. Za opuszczenie Malediwów urlopowicze będą wkrótce musieli zapłacić od dwustu do nawet dwóch tysięcy złotych.
Malediwy nie dla budżetowych turystów
Wyjazd na Malediwy od zawsze wiąże się ze sporym wydatkiem. Choć urlop na lokalnych wyspach można zaplanować naprawdę budżetowo, turyści najczęściej marzą o wakacjach jak z katalogu w jednym z położonych na wodzie resortów. Jeśli zdecydujemy się na pięciogwiazdkowe wakacje, poza lotem z Polski sporo zapłacimy także za przelot hydroplanem bezpośrednio do hotelu. To jednak niejedyne ukryte koszty, na które muszą przygotować się podróżnicy marzący o egzotycznym wypoczynku. Zapłacić trzeba także za lot w drogę powrotną. Od 1 grudnia 2024 roku za powrót do domu z raju (tzw. exit tax) trzeba będzie zapłacić nawet czterokrotnie więcej niż dotychczas. Opłata będzie pobierana wraz z rezerwacją biletów. Turyści, którym marzy się tani wylot na Malediwy, powinni więc zakupić bilety przed 30 listopada br.
Podatek nawet do 2 tysięcy złotych
Podatek wyjazdowy dotyczy zarówno milionerów dysponujących prywatnymi odrzutowcami, jak i pasażerów klasy ekonomicznej. Ci pierwsi zostaną obarczeni dodatkową opłatą w wysokości 480 dolarów amerykańskich za osobę (równowartość niespełna dwóch tysięcy złotych). „Zwykli” turyści za możliwość opuszczenia wysp zapłacą od 50 dolarów (pasażerowie klasy ekonomicznej) do 240 dolarów (goście pierwszej klasy). Wcześniej opłaty były odpowiednio niższe i wynosiły od 30 do maksymalnie 120 dolarów na osobę. „Podatek wyjazdowy dotyczy wszystkich osób niebędących obywatelami Malediwów, bez względu na wiek i paszport, a ponadto nie uwzględnia długości lotu. Oznacza to, że podróżny zapłaci tyle samo za czterogodzinny lot do Delhi i 11-godzinny do Londynu” – czytamy w artykule CNN.
Czytaj też:
Wypad na tę wyspę to grudniowy strzał w dziesiątkę. 20 stopni zamiast chłoduCzytaj też:
Duże zmiany w ulubionym kraju Polaków. Turyści zapłacą więcej