Gran Canaria wprowadza nowy sposób płatności za leżaki i parasole na niektórych plażach. Już od piątku turyści mogą testować specjalne automaty, które wyglądem przypominają dobrze znane kierowcom parkometry. To właśnie tutaj, a nie u lokalnego sprzedawcy, trzeba będzie uregulować należność za wypożyczone akcesoria. System obowiązuje na razie na plażach El Perchel i Playa de Mogán, jednak w przyszłości może zostać wprowadzony także w innych miejscach.
Nowy system płatności na plażach Gran Canarii
Od kilku dni na dwóch kanaryjskich plażach, El Perchel i Playa de Mogán, dostępny jest nowy system płatności za leżaki i parasole. To dopiero początek zmian, które w przyszłości mają objąć kolejne części wybrzeża Gran Canarii. Dzięki usłudze plażowicze mogą zapłacić za swój pobyt o każdej porze dnia, zarówno gotówką jak i kartami płatniczymi. „Użytkownicy po prostu wybierają potrzebną usługę, płacą odpowiednią kwotę i otrzymują wydrukowany bilet, który muszą zachować podczas pobytu” – tłumaczy Canarian Weekly. Tym samym plażowa nowość w swoim działaniu przypomina obecne od lat na ulicach miast parkomaty.
„Do tej pory płatność była dostępna tylko kartą u obsługi ze względu na obawy dotyczące bezpieczeństwa. Wielu plażowiczów prosiło o możliwość płacenia gotówką, zdecydowaliśmy się więc na instalację maszyn płatniczych” – tłumaczy radny Willy García.
Tu trzeba rezerwacji
Hiszpańska wyspa nie jest jedynym miejscem, gdzie turyści muszą przyzwyczaić się do nowych zasad na plaży. W tym roku ważne zmiany nastąpią także we Włoszech, jednak dotyczą one zupełnie innych kwestii. Od tego lata przed odwiedzeniem plaży Spaggia di Tuerredda na Sardynii goście będą musieli zarezerwować swoje miejsce, wnosząc opłatę w specjalnej aplikacji.
Takie rozwiązanie może być wprowadzone także w innych popularnych lokalizacjach walczących z problemem nadmiernej turystyki. Płatności za leżaki czy parasole nie będą więc jedynymi opłatami, jakich w związku z wypoczynkiem nad morzem będą mogli spodziewać się podróżni.
Czytaj też:
Nad Adriatykiem ma powstać „drugi Dubaj”. Nie wszystkim się to spodobaCzytaj też:
Na tę europejską wyspę przyleciałam czwarty raz. To zaskoczyło mnie najbardziej