Bałtyk zamiast Sycylii? Coolcation robi z Polski wakacyjny hit

Bałtyk zamiast Sycylii? Coolcation robi z Polski wakacyjny hit

Dodano: 
Morze Bałtyckie
Morze Bałtyckie Źródło: Shutterstock / Animaflora PicsStock
Gdy południe Europy gotuje się w upałach, chłód staje się nowym luksusem. Nie tylko Islandia i skandynawskie miasta, ale także Polska wyrastają na hity trendu coolcation. Potwierdzają to linie lotnicze, przewodnicy i statystyki.

Coraz mniej osób marzy o plażach, na których w sezonie termometr pokazuje ponad 40 stopni. W modzie są chłód, przestrzeń i natura, czyli coolcation (połączenie angielskich słów chłód i wakacje). Zaskakującym kierunkiem i czarnym koniem tego podróżniczego trendu okazuje się… Polska.

Jak podkreśla Alicja Wójcik-Gołębiowska z Ryanair, nasz kraj staje się jednym z głównych beneficjentów mody na coolcation, przede wszystkim wśród turystów z południa kontynentu szukających wytchnienia od ekstremalnych upałów.

– Polska jest krajem-destynacją dla wielu południowych krajów Europy jako kierunek, żeby mieć trochę chłodniejsze lato – wskazuje w rozmowie z „Wprost”. Zaznacza, że choć w ubiegłym roku Polacy częściej wyjeżdżali do chłodniejszych miejsc, w tym sezonie obserwujemy zjawisko odwrotne: „To raczej do nas przyjeżdżano, żeby się ochłodzić”.

Coolcation w Polsce. Z Hiszpanii i Włoch nad Bałtyk

Najbardziej widać to w rosnącej popularności połączeń z Hiszpanii i Włoch, zwłaszcza w kierunku Bałtyku.

To właśnie klimat – nie atrakcje miejskie czy niskie ceny – jest magnesem, szczególnie w szczycie lata. Polska staje się alternatywą nie tylko komfortową termicznie, ale i coraz bardziej atrakcyjną wizualnie.

– Dla Hiszpanów w okresie wakacyjnym nasze morze jest bardzo przyjemne. Mamy niższą temperaturę i bardzo fajne warunki. Tak samo dla Włochów. I to jest ciekawe: Polska staje się miejscem, gdzie można po prostu odetchnąć – podkreśla przedstawicielka Ryanaira.

W ten sposób nasz kraj trafia do nowej kategorii europejskich kierunków: turystyki chłodu, która w dobie rosnących temperatur i przegrzanych południowych kurortów zyskuje na znaczeniu szybciej niż spodziewali się sami przewoźnicy.

Z kolei zimą sytuacja się odwraca. Polacy chętnie odwiedzają wtedy Hiszpanię i Włochy. W siatce Ryanaira rekordy biją: Mediolan, Rzym, południe Europy, czyli Reggio di Calabria, a w Hiszpanii Alicante, Malaga i Sewilla.

Turystyka zimowa na północy

Wyjrzyjmy jednak poza Polskę. Siatka połączeń Polskich Linii Lotniczych LOT wzbogaciła się m.in. o kierunki na północ Europy. W tym roku poszerzono ją o trzy miasta – islandzki Reykjavik, norweskie Stavanger i fińskie Rovaniemi. Dlaczego?

– Decyzja o otwarciu nowych tras zależy od wielu czynników – nie tylko od aspektów turystycznych. W przypadku Reykjaviku-Keflaviku i Stavanger, poza turystyką kluczowe znaczenie ma potencjał biznesowy oraz ruch VFR (Visiting Friends and Relatives). Istotnym elementem jest również możliwość przewożenia pasażerów przez hub LOT-u w Warszawie, co pozwala na efektywne wykorzystanie siatki połączeń i zwiększenie dostępności kierunków dla podróżnych z różnych krajów – wyjaśnia Wojciech Worona, Zastępca Dyrektora Biura Siatki Połączeń PLL LOT.

Narodowy przewoźnik pierwszy sezon letni operacji na Islandię ocenia bardzo pozytywnie.

Nieco inny cel niż wyżej wspomniane przyświecał uruchomieniu połączenia do Rovaniemi, które w dużej mierze opiera się na ruchu turystycznym.

– Poza oczywistymi skojarzeniami ze Świętami Bożego Narodzenia, dużym atutem jest możliwość korzystania z atrakcji turystyki zimowej. Region oferuje wyjątkowe doświadczenia, takie jak narciarstwo, przejażdżki psimi zaprzęgami czy jazda saniami zaprzężonymi w renifery – słyszymy.

Interesujący trend

Aleksandra Veenman na Islandii mieszka od ponad dekady. Obecnie jest pełnoetatową przewodniczką po wyspie. Jej klientami są głównie polskie grupy.

W rozmowie z „Wprost” zauważa, że chociaż polscy turyści często narzekają, że na Islandii jest „za zimno”, to mieszkańcy Europy Południowej coraz chętniej traktują ją jako wymarzoną ucieczkę od upałów.

– Ciekawy trend powstał dwa-trzy lata temu. Notujemy bardzo duży wzrost turystów właśnie z południa Włoch i z południowej Hiszpanii. Tego wcześniej nie było.

Jeszcze niedawno dominowali Amerykanie, jednak teraz południowcy – powoli, powoli – zaczynają przejmować ich miejsce w letnich statystykach. Dlaczego? Aleksandra widzi dwie główne przyczyny.

Ucieczka od upałów

Dla mieszkańców Sycylii czy Andaluzji, którzy latem mierzą się z temperaturą sięgającą 40-45 stopni Celsjusza, Islandia staje się bezpieczną przystanią temperaturową.

Latem temperatura rzadko przekracza tam 20 stopni, co dla wielu południowców jest idealnym odpoczynkiem od upalnych fal gorąca.

Dla Włochów czy Hiszpanów to nie tylko ulga fizyczna, ale i możliwość funkcjonowania bez klimatyzacji, często kosztownej i problematycznej zdrowotnie.

Dzika natura, jakiej „na południu nie ma”

Drugim biegunem motywacji jest islandzka przyroda – surowa, monumentalna i wciąż w wielu miejscach niemal nietknięta. Z perspektywy przewodniczki to właśnie południowcy są tymi, którzy najbardziej doceniają kontrast między swoim zatłoczonym, gorącym regionem a spokojem Islandii.

– Islandia jest zupełnie czymś innym niż to, co oni mają tam – gdzie jest bardzo dużo ludzi, piękne stare budynki, historia. Tutaj mają kontakt z czystą naturą.

Nie schłodzić się, lecz odetchnąć

Choć Aleksandra nie nazywa tego wprost „coolcation”, opisuje zjawisko idealnie wpisujące się w rosnący europejski trend: ucieczka z miejsc przegrzanych klimatycznie do tych zapewniających oddech i stabilność termiczną.

Islandia swoją „normalnością temperatury” przyciąga więc nie tylko miłośników trekkingu czy gejzerów, ale i tych, którzy chcą po prostu funkcjonować w pogodzie umożliwiającej… codzienne życie.

To może być dopiero początek – przewodniczka przewiduje, że trend będzie rósł.

– Być może Islandia będzie miała bardzo fajny klimat w porównaniu z innymi. Coraz więcej osób będzie tutaj przyjeżdżać, żeby pobyć w normalnej temperaturze.

Wzrosty o kilkaset procent

Dane rezerwacyjne skandynawskich linii lotniczych SAS na lato 2025 jednoznacznie potwierdzają ten trend: ruch turystyczny z Europy Południowej do Skandynawii wyraźnie się nasila. W porównaniu z ubiegłym rokiem liczba rezerwacji z Hiszpanii, Włoch i Francji do chłodniejszych kierunków, takich jak Umeå i Luleå w północnej Szwecji, zwiększyła się o 50-60 procent, co przekłada się na ponad 5000 dodatkowych pasażerów.

Wzmożone zainteresowanie widać także w aktywności wyszukiwań na stronie SAS. Między majem a sierpniem liczba zapytań o loty z Francji do Skandynawii wzrosła o 46 procent rok do roku, a z Hiszpanii o 28 procent. Najbardziej spektakularne zmiany dotyczą jednak konkretnych tras: wyszukania połączeń z Rzymu do Göteborga zwiększyły się aż o 507 procent, a z Bolonii do Sztokholmu – o 412 procent.

Skandynawia wyłania się zatem jako chłodna, zielona i odświeżająca alternatywa dla intensywnych upałów Europy Południowej – puentuje linia w oficjalnym komunikacie.

Czytaj też:
Odwiedziłam kraj wulkanów i elfów. Tutaj polski słychać na każdym kroku
Czytaj też:
Islandia na weekend. Zobaczysz te miejsca i będziesz wracać po więcej

Źródło: Wprost