Spotkanie niedźwiedzia w górach nie jest codzienną sytuacją, ale nie jest również czymś niezwykle rzadkim. Pewien słowacki turysta postanowił jednak uwiecznić na nagraniu spotkanego drapieżnika. Rozstawił się ze sprzętem i nagrywał go przez ok. 20 minut. Kiedy niedźwiedź zorientował się, że jest obserwowany, ruszył do ataku.
Niedźwiedź zaatakował turystę w Tatrach
Do zdarzenia doszło w piątek 24 czerwca w Tatrach Zachodnich, jednak nagranie wraz z opisem dopiero niedawno ukazało się w sieci. „O szóstej rano wspinam się na Pyszniańską Przełęcz (słow. Pyšné sedlo). Już po drodze zauważam ślady niedźwiedzi, ślady i znakowanie drzew. Spotykam się z grupą ludzi, z którymi wdaję się w rozmowę i zapisuję numer telefonu, żeby dać im znać, jeżeli zobaczę niedźwiedzia. Mówię sobie, że OK, to jest rozsądne i ruszam dalej” – opisywał zaatakowany mężczyzna.
Turysta cieszył się górskimi krajobrazami i w pewnym momencie zauważył niedźwiedzia, który zszedł z polskiej strony Tatr. Zamiast od razu oddalić się z miejsca, tak, żeby nie doszło do spotkania, postanowił wyjąć sprzęt i zaczął nagrywać drapieżnika. Tkwił w miejscu przez 20 minut i nie ruszył się nawet w momencie, kiedy niedźwiedź go zauważył i stanął na dwóch łapach, wyraźnie dając sygnał ostrzegawczy.
Chwilę później turysta popełnił kolejny błąd. Kiedy niedźwiedź zbliżył się na zaledwie 50 metrów, wstał i chciał odejść od zwierzęcia. Kiedy został zauważony, znów wyjął aparat, ponieważ chciał zarejestrować jak „niedźwiedź ucieka”. Drapieżnik zamiast w góry ruszył na turystę. Mężczyzna był przekonany, że podczas ataku uratuje go spray (nie wiadomo, jaki dokładnie był to preparat). Ten jednak zawiódł.
Czytaj też:
Zakopane. Nie żyje turysta, który został porażony piorunem na Giewoncie
Dramatyczna relacja i nagranie z ataku niedźwiedzia
„Spray jest rozpylony i chyba nie pomógł, nie wydaję dźwięków. Próbuję uciec. Po pięciu krokach potykam się i padam na ziemię. Niedźwiedź już mnie ma, ale ja tupię nogą, szybko się odwracam i próbuję go odkopać nogami. Gdy atakuje, rozrywa moje ubranie. Nie mogę nawet policzyć, ile kopnięć w głowę przyjął, ale to jeszcze nie koniec! Próbuję wstać, mając nadzieję, że spray musiał zadziałać już po minucie. Udaje mi się wstać i pobiec. Jednak moje nogi są niesamowicie ciężkie i po kilku metrach znów padam na ziemię” – opisywał mężczyzna.
Ataki na niedźwiedzia wreszcie przyniosły skutki. Zwierzę uciekło, a nieodpowiedzialny turysta nie doznał większych obrażeń. „Okopuję się na stoku i kopię z całej siły. Nie wiem, ile razy go uderzam, w końcu poddaje się i ucieka. To trwało wieki! Mam na sobie krew. Sprawdzam, czy nie mam żadnych obrażeń. Nie, nic mi nie jest” – pisał poszkodowany. Do opisu ataku dołączone było również nagranie, na którym widać i słychać moment ataku.
Tatrzański Park Narodowy wielokrotnie przypominał, jak zachować się w przypadku spotkania z niedźwiedziem. Podstawowymi zasadami było niefotografowanie i nieuciekanie przed drapieżnikiem. Na liście zaleceń znalazły się również:
- niepodchodzenie do niedźwiedzia.
- nie wykonywanie gwałtownych ruchów,
- wycofanie się na bezpieczną odległość,
- próba zachowania spokoju.
Czytaj też:
Burza w górach? Przewodniczka tatrzańska tłumaczy, jak się zachować