Samolot linii lotniczych Wizz Air wyleciał w poniedziałek z Londynu i miał udać się do Warszawy. Jednak w czasie lotu na pokładzie maszyny doszło do tragicznego zdarzenia. TVN24 podał, że zmarł jeden z pasażerów. Mimo prób reanimacji, nie udało się go uratować. W związku z tym pilot podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu na poznańskim lotnisku. Rzecznik prasowy Portu Lotniczego Poznań-Ławica Błażej Patryk przekazał w rozmowie z portalem, że maszyna wylądowała w stolicy Wielkopolski około godziny 14.
Śmierć na pokładzie Wizz Aira
Tego, co zdarzy się w powietrzu, nikt nie mógł przewidzieć. Jak widać na animacji dostępnej w serwisie flightradar24.com (system do śledzenia lotów), samolot linii Wizz Air zgodnie z planem miał wystartować o godzinie 8:20 czasu lokalnego z lotniska Louton, jednak miał drobne opóźnienie i ostatecznie od ziemi oderwał się chwilę przed godziną 9 czasu lokalnego. W planach były nieco ponad dwie godziny lotu. Ostatecznie maszyna miała wylądować na pasie warszawskiego lotniska Chopina o godzinie 11:40 czasu polskiego. Jednak ze względu na tragedię na pokładzie do tego nie doszło.
Maszyna zamiast dalej w Warszawie wylądowała awaryjnie na lotnisku w Poznaniu. Jak podaje flightradar24.com, na pasie startowym znalazła się ok. godziny 11:20. Chwilę wcześniej na lotnisku pojawił się również samolot medyczny, nie wiadomo jednak, czy jego przylot miał związek z akcją na pokładzie węgierskiego przewoźnika.
– Pasażerowie zostali przewiezieni do gate'u. Trwa oczekiwanie na prokuratora, który musi pojawić się na miejscu – poinformował przedstawiciel lotniska. Czynności trwały, a pasażerowie musieli uzbroić się w cierpliwość. Jeszcze o godzinie 17 nie wiedzieli, czy uda im się dotrzeć do Warszawy.
– Cały czas prowadzone są czynności prokuratorsko-policyjne, czekamy na sygnał, kiedy pasażerowie będą mogli wrócić na pokład, względnie na decyzję przewoźnika o podstawieniu dla nich autobusu, którym zostaną przewiezieni do Warszawy – powiedział Błażej Patryn.
Rzecznik wielkopolskiej policji w rozmowie z TVN24 poinformował o pierwszych ustaleniach śledczych. Ich zdaniem do śmierci mężczyzny nie przyczyniły się osoby trzecie.
Incydent w samolocie LOT. Maszyna lądowała w Warszawie
Nagła śmierć pasażera nie była jednym w ostatnich dniach zdarzeniem, które zmusiło pilota do awaryjnego lądowania. W ubiegłym tygodniu maszyna lecąca z Gdańska do Tbilisi w Gruzji musiała przymusowo wylądować na warszawskim Okęciu zaledwie kilkadziesiąt minut po starcie. Tuż po wzbiciu się samolotu w powietrze na pokładzie doszło do bójki. Z relacji załogi wynika, że jeden z pasażerów – 48-letni obywatel Gruzji – uderzył w twarz swoją żonę. Mężczyzna spożywał też własny alkohol i zaczepiał innych pasażerów. Krzyczał i wypowiadał wulgarne słowa w kierunku personelu pokładowego i innych podróżujących. Próby uspokojenia mężczyzny nie powiodły się. 48-latek nie zastosował się do poleceń wydawanych przez załogę, stwarzając tym samym zagrożenie dla wszystkich podróżujących samolotem.
Na lotnisku w Warszawie na agresywnego mężczyznę czekali już funkcjonariusze Straży Granicznej. Weszli oni na pokład i wezwali 48-latka do zachowania zgodnego z prawem i pouczyli go o możliwości użycia wobec niego środków przymusu bezpośredniego w przypadku niewykonywania wydanych poleceń. Mężczyzna dobrowolnie opuścił pokład. Po przeprowadzeniu badania okazało się, że pasażer był pijany.
Czytaj też:
Samolot LOT musiał zawrócić z trasy do Toronto. W kokpicie pilota pękła szybaCzytaj też:
Ewakuacja samolotu Wizz Air do Krakowa. Dwie turystki z Polski zostały ranne