Nad Bałtykiem zaginął ojciec z 12-letnim synem. Finał sprawy zaskakuje

Nad Bałtykiem zaginął ojciec z 12-letnim synem. Finał sprawy zaskakuje

Dodano: 
Morze
Morze Źródło:Shutterstock
Nad Bałtykiem zaginął ojciec i jego syn. Wiadomo, że oboje wchodzili do morza, jednak nie wrócili na plażę. Do akcji wkroczyli ratownicy, a akcje poszukiwawcze trwały bardzo długo.

Nad morzem często dochodzi do niebezpiecznych sytuacji, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi zła pogoda czy zetkniemy się z prądem wstecznym. Przez kilka ostatnich dni trwały trudne poszukiwania na Bałtyku, bowiem 50-latek wraz z 12-letnim synem zaginął przy plaży w Jelitkowie. Weszli do wody, a później ślad po nich zaginął.

Akcja poszukiwawcza nad Bałtykiem trwała długo

Do groźnej sytuacji doszło 29 lipca w godzinach popołudniowych. Poszukiwania były zawieszane i wznawiane, jednak nikogo nie udało się znaleźć. Mężczyznę i chłopca ostatnio raz widziano ich na plaży w Jelitkowie przy gdańskim wejściu na plażę nr 63. Wiadomo, że wchodzili do morza, by popływać na desce SUP.

Poszukiwania trwały do późnych godzin i cały czas były wznawiane, niestety na ten moment nie przyniosły żadnych rezultatów. Choć nie ma pewności, że mężczyźni utonęli w wodzie, to najprawdopodobniej nie wrócili właśnie z morza. Alarm wszczęto po tym, gdy dwójka nie zgłosiła się, by oddać deskę do wypożyczalni. Nie wrócili też po zostawione ręczniki, plecaki i klapki – wszystko leżało na plaży.

Sprawa w końcu została wyjaśniona. Są cali i zdrowi

O postępach w sprawie na bieżąco informowały bałtyckie media m.in. funkcjonariusze gdańskiej policji. Wiadomo, że w działania byli zaangażowani WOPR oraz Straż Graniczna. W sprawie ciekawy pozostaje fakt, że przez długi czas nikt nie zgłaszał zaginięcia ojca z synem. Sprawdzane były monitoringi oraz nawiązywane są kontakty z innym jednostkami, które mogą monitorować linię brzegową, jednak przez weekend wciąż spotykano się z ciszą.

Pod uwagę brane były różne scenariusze i choć podejrzewano, że najprawdopodobniej doszło do nieszczęśliwego wypadku, to 31 lipca w poniedziałek rano wszystko zostało wyjaśnione. Mężczyzna i ojciec znaleźli się cali i zdrowi, za zaginiony zgłosił się na policję na Przymorzu. Wcześniej skontaktował się też z WOPR-em. Okazało się, że mężczyzna wrócili do domu z dzieckiem i zapomniał o rzeczach.

Choć tym razem mowa o fałszywym alarmie, to warto pamiętać, że niebezpieczne sytuacje na Bałtyku zdarzają się dość często. Całkiem niedawno przez niespodziewany prąd wsteczny zginął 39-letni mężczyzna, a jego narzeczona cudem została odratowana. Wchodząc do wody, należy zachowywać ostrożność, bowiem często wystarczy ułamek sekundy, by znaleźć się pod wodą i stracić kontrolę nad sytuacją.



Ceny na wakacjach cię zaskoczyły?
Lot był opóźniony albo go odwołano?
Wakacyjny kraj pozytywnie cię zaskoczył albo rozczarował?


Podziel się swoją historią i napisz do nas na [email protected]

Czytaj też:
Zabawa na kąpielisku skończyła się tragicznie. Utonęła 10-letnia dziewczynka
Czytaj też:
Tony ścieków wpadły do Bałtyku. Turyści muszą zapomnieć o tych plażach

Opracowała:
Źródło: gdansk.naszemiasto.pl