Mieszkańcy greckich wysp walczą o „odzyskanie plaż”. Zawiązali Ruch Ręczników

Mieszkańcy greckich wysp walczą o „odzyskanie plaż”. Zawiązali Ruch Ręczników

Dodano: 
Leżaki na plaży
Leżaki na plaży Źródło: Shutterstock / Guzel.at
Mieszkańcy greckiego wybrzeża mają dość zawłaszczania plaż przez prywatne firmy, które z myślą o turystach rozkładają na nich leżaki, za które niejednokrotnie pobierają wysokie opłaty. Tzw. Ruch Ręczników walczy o swobodny dostęp do części plaż.

Turyści wypoczywający w  i mieszkańcy mają ogromne trudności ze znalezieniem kawałka piasku, na którym mogliby swobodnie rozłożyć własny ręcznik i plażować. Widok na morze zasłaniają leżaki i parasole, które można odpłatnie wypożyczyć.

Leżaki opanowały greckie plaże

Rozstawiają je przedsiębiorcy, hotelarze i właściciele znajdujących się przy plaży barów i kawiarni. Często liczą sobie za wypożyczenie mebli plażowych wysokie stawki. Koszt wynajmu luksusowego leżaka na wyspie Paros na Cykladach to nawet 120 euro dziennie.

Dochodzi do tego, że w niektórych regionach turystycznych Grecji ludzie, którzy nie chcą płacić wielkich sum za wynajem leżaków, lub nie mogą sobie na to pozwolić, nie mają w ogóle wstępu na plaże.

Mieszkańcy mają dość

Mieszkańcy Paros na Morzu Egejskim mają dość tej sytuacji i zdecydowali się walczyć o „odzyskanie plaży”. Na wyspie zawiązał się nieformalny, oddolny Ruch Ręczników, który protestuje przeciwko nielegalnej prywatyzacji plaż na Paros i innych greckich wyspach.

„Jesteśmy zaniepokojeni utrwalaniem się bezprawia i nieprzyzwoitości na plażach Paros przez firmy, które eksploatują fragmenty plaż i samowolnie zajmują wspólną przestrzeń z leżakami i parasolami, znacznie wykraczając poza granice przewidziane przez podpisane przez nie umowy koncesyjne” – wyjaśnia grupa na Facebooku.

„Bronimy prawa obywateli i gości naszej wyspy do swobodnego dostępu do plaż, które kochamy. Greckie lato jest częścią naszej duszy, jest częścią naszej tożsamości: nie pozwólmy nikomu go nam odebrać!” – apelują mieszkańcy Paros.

Sytuacja wymknęła się spod kontroli

– Zgodnie z prawem tylko 50 proc. powierzchni na plaży może być wynajmowane na użytek prywatny, pozostałe 50 proc. musi pozostać wolne i otwarte. W przypadku obszaru ochrony przyrody tylko 30 proc. może być wynajmowane – wyjaśnił w rozmowie z „Deutsche Welle” prefekt wyspy Konstantinos Bizas. Mieszkańcy wyspy zwracają jednak uwagę na to, że sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli. Według nich od dwóch lat nikt ma nie monitoruje przestrzegania przepisów.

Pierwsze dwie demonstracje zorganizowali na plażach pod koniec lipca. Wzięło w nich udział około 300 i 400 osób. Część z nich pojawiła się z transparentami z hasłem „Odzyskaj plażę”. Do miejscowych dołączyli też obcokrajowcy, którzy albo mieszkają na wyspie, albo regularnie ją odwiedzają. W ciągu ostatnich dni protesty rozprzestrzeniły się też na wyspy Naxos i Serifos.

twitter

Protesty przynoszą skutek

W odpowiedzi na akcję mieszkańców grecki minister finansów Kostis Hatzidakis oświadczył, że kontrole zostaną zintensyfikowane, a łamanie prawa nie będzie tolerowane.

W efekcie leżaki i parasole zostały usunięte między innymi z popularnej plaży Santa Maria na północno-wschodnim wybrzeżu Paros.

Czytaj też:
Władze Grecji wprowadzają limit liczby turystów. Na Akropol wejdzie mniej osób
Czytaj też:
Darmowy parking przy plaży? Nie tym razem. Naprawa wyniesie znacznie więcej