Niefortunna odprawa 35-latka w Gdańsku. Wystarczyły dwa słowa, by nie poleciał

Niefortunna odprawa 35-latka w Gdańsku. Wystarczyły dwa słowa, by nie poleciał

Dodano: 
Kasa biletowa
Kasa biletowa Źródło:Shutterstock
Takie odprawy są wyjątkowo stresujące. Rutynowa kontrola zamieniła się w chwile grozy po tym, jak turysta zaczął opowiadać, że ma w torbach pistolet i bombę. Funkcjonariusze z Gdańska nie mogli zignorować tych słów.

Każda odprawa na lotnisku jest dość stresująca. Dla wielu osób to najgorszy element całej podróży – nawet gdy zadbaliśmy o najdrobniejszy szczegół i postaraliśmy się, by nie złamać żadnej zasady, boimy się, że coś pójdzie nie tak. Są też pasażerowie, którzy – wręcz przeciwnie – podchodzą do sprawy błaho i bezmyślnie. Tak zachował się ostatnio mężczyzna w porcie w Gdańsku.

Turysta straszył pistoletem i bombą

O sprawie poinformował w czwartek Komendant Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. Zwyczajna odprawa zamieniła się w koszmar po tym, jak 35-latek pochodzący z województwa kujawsko-pomorskiego zaczął mówić o tym, że ma w bagażu bombę i pistolet. Jego słowa, nawet jeśli brzmiały mało wiarygodnie, nie mogły zostać potraktowane niepoważnie. Strażnicy natychmiast zaalarmowali obsługę lotniska.

Po całym incydencie rozpoczęły się działania zgodne z procedurami. Funkcjonariusze zaczęli sprawdzać walizkę i jak nietrudno się domyślić, nie było w niej nic nadzwyczajnego. Podejrzana akcja okazała się kolejnym żartem turysty, który podobnie jak wielu jego poprzedników myślał, że wszystko ujdzie mu płazem.

O podobnych sytuacjach lotniska informowały już setki razy. W tym roku bombą straszyło m.in. polskie małżeństwo z Katowic, a także kilku pasażerów w Krakowie. Za każdym razem pojawiają się prośby o rozwagę i zaprzestanie tego typu akcji – jak widać, apele nie docierają do wszystkich.

Mężczyzna poniósł konsekwencje. Zamiast lotu, mandat

Jak to zwykle bywa, tego typu sytuacje nie kończą się bez kary. Choć 35-latek planował odlecieć do Malmo w Szwecji, musiał pogodzić się z tym, że straci swój lot, a do tego zapłaci mandat, który nałożyli na niego strażnicy graniczni. O sprawie natychmiast dowiedział się kapitan lotu, który nie chciał na pokładzie takiego pasażera.

To już 47. taka interwencja w placówce Straży Granicznej w Gdańsku w tym roku. Za każdym razem, gdy dochodzi, chociażby do podejrzeń zagrożenia bezpieczeństwa innych podróżnych, podejmowane są specjalne kroki. Bywa, że na miejsce muszą być wzywane psy tropiące oraz pirotechnicy. Każdy taki incydent generuje zbędne koszty, dlatego nigdy nie obywa się bez kar pieniężnych nakładanych na żartownisiów.

Oddzielny problem stanowią pasażerowie, którzy pakują do walizek przedmioty i towary zakazane. Kilka dni temu w Krakowie zatrzymano podróżnych, którzy mieli w walizkach ponad 100 kg mięsa. Przypominamy, przed każdym wyjazdem należy zapoznać się z zasadami i regulaminami konkretnych państw.

Czytaj też:
Tajemnicze paczki na lotnisku Chopina. Mieściły w sobie zakazane substancje
Czytaj też:
Prace techniczne na Lotnisku Chopina. Turystów czekają utrudnienia w ruchu

Opracowała:
Źródło: Straż Graniczna Gdańsk/PAP