Spędziłam tydzień na „wodnym kamperze” w Chorwacji. Taki rejs może być wyzwaniem

Spędziłam tydzień na „wodnym kamperze” w Chorwacji. Taki rejs może być wyzwaniem

Dodano: 
Rejs w Chorwacji
Rejs w Chorwacji Źródło: Archiwum prywatne / Paulina Kopeć
Po raz pierwszy w życiu spędziłam tydzień urlopu na jachcie w Chorwacji. Śmiało mogę powiedzieć, że była to wakacyjna przygoda, ale też „skok na głęboką wodę” . Co mnie zaskoczyło i czy każdy będzie się czuł dobrze na łódce? Oto co warto wiedzieć przed waszym pierwszym rejsem.

Wakacyjny rejs tego typu kusił mnie już dawno. Długo zastanawiałam się jednak, czy dam radę spędzić tydzień, mieszkając na bujającej się łódce. Czy takie wakacje na pewno będą przyjemne? Ostatecznie zdecydowałam się przenieść na kilka dni na jacht w Chorwacji.

Na szczęście sporo udało mi się zobaczyć, a do tego zdobyłam nowe doświadczenie. Czy polecam taki rejs i jakie wnioski z niego, dosłownie, płyną? Sprawa jest dość złożona, ale po kolei.

Czy Chorwacja będzie dobra na pierwszy rejs?

Do tej pory moje doświadczenie związane z żeglowaniem ograniczało się wyłącznie do krótkiego pływania po Jeziorze Zegrzyńskim. Ta forma spędzania wolnego czasu nigdy nie wzbudzała we mnie wielkiego zachwytu – choć miała też swoje zalety. Pływanie w pewnym sensie może uspokajać, wrażenie robią też piękne widoki, które prezentują się zupełnie inaczej niż z lądu.

Na pierwszy dłuższy rejs wybrałam Chorwację, bo wiele razy słyszałam, że to idealny kierunek, by zacząć przygodę tego typu. Miejsce jest dobre z wielu względów – po pierwsze znajdujemy się na ciepłych adriatyckich wodach, pogoda jest bardziej sprzyjająca niż w Polsce, po drugie jest tam spokojnie i bezpiecznie.

Gdy pływamy, w oddali niemal ciągle widzimy ląd. W Chorwacji nie brakuje wysp i wysepek (jest ich kilkaset!) i pięknych krajobrazów. Znajdziemy tu bogatą linię brzegową, dziką przyrodę, miejsca wyjałowione z roślinności oraz zatoki. Gdy już zatrzymamy się w porcie, do dyspozycji mamy dobrą kuchnię.

To dlatego, mimo wielu obaw, postanowiłam wyruszyć w nieznane i zobaczyć Chorwację z innej niż zwykle strony.

Jach żaglowy

Przez 7 dni mieszkałam na żaglówce

Na rejs organizowany w Biogradzie przez znajomego zgłosiło się sporo osób. Ostatecznie utworzono aż dwie załogi i każda miała do dyspozycji swój ośmioosobowy jacht. To od nas oraz kapitana zależało, jak wykorzystamy wspólny czas i co dokładnie zobaczymy. Wpływ na nasze możliwości miała także pogoda i wiatr.

Każdy, kto pierwszy raz decyduje się na taki wypad, musi wiedzieć, że to w pewnym sensie mieszkanie w kamperze umieszczonym na wodzie. To nie klasyczny kamper, gdzie stacjonuje się przeważnie we dwie czy może cztery osoby – współlokatorów jest więcej i czasem części z nich kompletnie nie znamy.

Wodny pojazd nie jest statyczny, lecz – jak samochód – służy do przemieszczania się z miejsca na miejsce. Jego obsługa jest jednak o wiele bardziej skomplikowana. Kapitan często potrzebuje wsparcia przy m.in. przy obsłudze podczas wychodzenia z portu czy wpływania do niego. Podobnie jest jeśli przestajemy płynąć na silniku i stawiamy żagle lub, gdy chcemy zatrzymać się z dala od brzegu i rzucić kotwicę w morze, by zacumować na postój.

Na dziobie jachtu

Na moim jachcie znajdowały się cztery dwuosobowe koje i tzw. mesa, czyli salon jachtowy połączony z kuchnią – tzw. część wspólna. Do tego można było liczyć na dwie małe łazienki z prysznicem. To koja stała się moim tygodniowym mieszkaniem i – niestety – nie było ono zbyt duże czy wygodne. Można liczyć na małe okienka czy półki na rzeczy osobiste oraz wygodny materac. Mimo wszystko jest dość ciasno, przez co codzienny bałagan jest gwarantowany. Do tego dochodzi upał, nawet w nocy, który przez brak klimatyzacji był nie do zniesienia. To zdecydowanie nieodpowiednia opcja dla osób z klaustrofobią czy źle znoszących klasyczne kampingi i namioty.

Wnętrze jachtu i wejście do jednej z koi

Warto poznać jeszcze wiele innych kwestii organizacyjnych dotyczących pobytu na jachcie. Wraz z załogą konieczne jest zaplanowanie posiłków i zrobienie dużych zakupów na rejs. Niektóre dania spożywa się na mieście, ale sporo jest też gotowania – to pozwala nie zbankrutować. Należało ustalić, kto danego dnia odpowiada za porządek i aktywność w tej kwestii. Dla kogoś, kto nie miał doświadczenia w przygotowaniu posiłków dla większych grup lub nielubiących tego robić, będzie to wyzwanie.

Zanim zaczniemy pływanie, każdy musi przejść szkolenie m.in. z bezpieczeństwa czy założenia kamizelki ratunkowej. Następnie odbywa się aktualizowanie trasy i można ruszyć w drogę.

My na jachcie byliśmy od sobotniego popołudnia, a pierwsze wypłynięcie zaplanowane było na niedzielny poranek. W kolejną sobotę trzeba było wrócić do portu, z którego wyruszaliśmy, czyli Marina Kornati w Biogradzie.

Marina Kornati

Każdy dzień wyglądał nieco inaczej, jednak były punkty wspólne – wyruszaliśmy około południa i płynęliśmy do wyznaczonego celu. W międzyczasie zatrzymywaliśmy się na kotwicy – zainteresowani mogli zwyczajnie popływać lub podpłynąć małym pontonem do brzegu. Po południu lub wieczorem cumowaliśmy w porcie. Codziennych atrakcji było dużo, a należały do nich m.in. zwiedzanie miast i atrakcji oraz plażowanie. Oczywiście w większości miejsc do dyspozycji mieliśmy sanitariaty dostępne w marinach – takie jak na polach namiotowych. Tam dało się wziąć kąpiel czy skorzystać z toalet.

To zobaczyłam na pierwszym rejsie w życiu

Podczas rejsu odkryłam, że pływając, zobaczymy z bliska miejsca, których nie widzielibyśmy, jadąc samochodem czy spacerując. To pozwala mieć zupełnie inną perspektywę i gwarantuje podziwianie niesamowitych lokalizacji bezpośrednio z morza.

Przepływałam m.in. obok archipelagu i parku narodowego Kornati czy przepięknej wyspy Kaprije. Na jednym z odcinków z bliska podziwiałam skaczące delfiny – udało się je spotkać wiele razy i za każdym razem wzbudzało to wiele emocji. Można było zwolnić lub zatrzymać się i spokojnie obserwować delfiny w ich naturalnym środowisku.

Bliskie spotkanie z delfinami

Bardzo dobrze udało mi się poznać miejscowość Biograd – spędziłam tam aż trzy dni. Następnie wylądowałam w malowniczej Tribunj, która liczy niewiele ponad tysiąc mieszkańców. Był też Szybenik oraz wyspa Murter. W międzyczasie odwiedziłam też tajemniczą wysepkę Vrgada, na którą specjalnie popłynęłam pontonem. Okazało się, że mieszka na niej około 200 osób, a im bardziej w głąb ruszymy, tym odkryjemy więcej. Gdy ostatniego dnia opuściłam jacht, dodatkowo udało mi się spędzić dzień w popularnym wśród turystów Zadarze.

Gmina Tribunj

Szczegółowy opis każdego ze wspomnianych miejsc zająłby bardzo dużo. Nadmienię jednak, że szczególnie urzekł mnie Szybenik. Znajdziemy w nim nie tylko przepiękną architekturę, ale też wysokie wzgórza i przyrodę. Hitem są wysokie twierdze – forteca św. Jana czy Barone oraz kamieniste, wąziutkie uliczki. Dopływając do miasta kanałem św. Antoniego, mieliśmy okazję zobaczyć także słynną fortecę św. Mikołaja, która znajduje się bezpośrednio na morzu i niegdyś służyła do obrony Szybeniku.

Szybenik. Widok na twierdzęWidoki w Szybeniku

W mojej pamięci na długo zostaną uliczne koty, których w tym mieście było szczególnie dużo. Z jednej strony to smutny widok – bo wiele z nich nie ma swoich stałych domów. Z drugiej, zwierzęta wyglądały przepiękne i nie bały się ludzi. Czasem odnosiłam wrażenie, że to pewnego rodzaju „naganiacze” – kładły się przed wejściem do restauracji i zachęcały, by wejść do środka. To zdecydowanie nieodłączny element Dalmacji.

Kot w SzybenikuKot

Wyzwania i przyjemności

Mimo wspaniałych wrażeń wiele elementów tego wyjazdu było dla mnie problematycznych. Myślę, że niektóre osoby mogłyby mieć podobne odczucia, dlatego warto to wiedzieć, przed pierwszym rejsem. Po pierwsze nigdy nie wiecie do końca, co wam się trafi – taki rejs rezerwujecie o wiele wcześniej, a pogoda bywa zmienna. W hotelu macie pewność, że wyśpicie się spokojnie, nawet podczas burzy czy wielkiej ulewy. Na jachcie – nawet jeśli stoi on w takim czasie w porcie –, nie zawsze jest spokojnie. Jednej nocy przeżyłam taką sytuację na własnej skórze. Przebywaliśmy na wyspie Murter i nadszedł silny wiatr jugo, wiejący z południa. Potężna ulewa, wichura i burza pojawiły się nocy. W momencie, gdy wielu chce spać, jachtem buja na wszystkie strony, przez niektóre szyby wkrada się woda. Należy zadbać o to, by łódź była przymocowana dostatecznie dobrze, ale nigdy nie ma gwarancji, że przetrzyma ona siłę żywiołu. To właśnie z powodu wiatru jeden dzień trzeba było spędzić w porcie, zamiast płynąć dalej i zobaczyć jeszcze jedno miasto. W opisanych sytuacjach może uaktywnić się choroba morska, podobnie jest w czasie pływania. Nigdy nie mamy gwarancji, jak zareaguje nasz organizm w danej chwili, gdy zacznie bujać.

Po drugie okazuje się, że nigdy nie wiadomo, jak bardzo sprawny jacht otrzymacie. Firmy czarterujące żaglówki, powinny oferować bezpieczny i sprawny sprzęt, ale nie zawsze tak się dzieje. Przez trzy usterki wykryte rankiem drugiego dnia pobytu w Biogradzie w Marinie Kornati straciliśmy jeden dzień pływania. Wypłynęliśmy dopiero po naprawach w poniedziałek około południa. Okazuje się, że regulaminy stworzone są tak, że firmy mają nawet 48 godzin na „naprawienie problemów”.

O czym jeszcze warto wiedzieć? Chorwacja na początku września, jak i w sezonie wakacyjnym zdecydowanie spodoba się miłośnikom upałów. Gorąco jest zarówno na lądzie, jak i na wodzie. Noce też są ciepłe, przez co na jachcie jest duszno i niełatwo zasnąć. Należy też pamiętać, że nie wszystkie porty są ciche i może się zdarzyć, że obok nas zacumuje bardzo imprezowa załoga.

Zachód słońca na jachcie

Najwięcej wyzwań stoi przed kapitanem, w końcu to on wszystkim steruje, a jego zadaniem jest zaplanować rejs w ten sposób, by było bezpiecznie. Warto jednak pamiętać, że nie wszystko da się przewidzieć. Bywa, że do portu wpływa się już po zmroku, a w ciemności nie tak łatwo wejść do niego jak za dnia. Dla osób niezaznajomionych z tematem może być to dodatkowy stres.

Warto też pamiętać, że czas, którzy przeznaczony jest na postój na kotwicy i na kąpiele będzie ciekawy głównie dla osób, które lubią, nie boją się pływać w morzu i potrafią robić to dobrze. Jacht stoi wtedy na głębokości nawet ponad 20 metrów. Nie każdy będzie czuł się stabilnie, kąpiąc się w takich zatokach. Dla niektórych problematyczne będzie też zejście na ponton i popłynięcie nim do pobliskiego brzegu. Będąc w tak dużej grupie ludzi, nieustannie należy chodzić na kompromisy.

Co z przyjemnościami? Oczywiście jeśli wszystko zaplanuje się dobrze, wszyscy będą zadowoleni. Tak było też w tym przypadku. Był czas zarówno na kotwiczenie, jak i plażowanie przy brzegu i spacerowanie po miastach. Jednego wieczora udało się zorganizować tańce w porcie miejskim, innego dnia śpiewało się piosenki przy gitarze, a jeszcze innego wspólnie świętowało w restauracji. To wszystko miało swój niepowtarzalny klimat. Niezależnie od dnia ciągle królowały przepiękne i magiczne widoki.

Pięknie na wyspie Murter

Rejs? Raczej podziękuję

Podsumowując całość, chcę podkreślić, że żaglowy rejs po Chorwacji może być świetną przygodą. Da się zwiedzić wiele w dość, krótkim czasie i zobaczyć miejsca ukryte na małych wysepkach niedostępnych dla każdego. To czas pełen niespodzianek, ale i spokoju czy odpoczynku. Nie najlepiej będą się na nim czuć introwertycy, bowiem podczas takiego wyjazdu niemal ciągle przebywamy w towarzystwie. Regularnie toczą się rozmowy, nie brakuje też aktywności, przez co łatwo doświadczyć przebodźcowania.

Na jachcie

Zanim wybierzemy się na rejs, warto zbadać, czy specyficzny klimat nam odpowiada, oraz nastawić się na życie w kempingowych warunkach. Czy ponownie zdecyduje się na coś podobnego? Na pewno nie w najbliższym czasie. Jednodniowe żeglowanie? Jak najbardziej tak. Rejs? Raczej nie.

Rejs na żaglach

Żagle polecam przede wszystkim fanom tego rodzaju rozrywki i osobom zainteresowanym nauką tej profesji. Taki wyjazd nie jest tani, dlatego tym bardziej dobrze wszystko przemyśleć i zaplanować. Czy warto? Tak, ale zależy, co lubimy. Przyda się tutaj elastyczność i gotowość na nagłe zmiany planów. Jeśli lubicie mieć przygotowane wszystko od A do Z, a spontaniczność preferujecie tylko czasem, lepiej postawić np. na kampera czy vana – to zapewnia większą stabilność niezależnie od pogody. Łatwiej i taniej podróżować też w ten sposób w parze i bez dużej grupy osób.

Czytaj też:
Zawodowy żeglarz szczerze o pływaniu. Najlepsze kierunki na rejsy w Polsce i za granicą
Czytaj też:
Polacy zamienili mieszkanie na vana. Mieli podróżować rok, jeżdżą już 5 lat

Źródło: WPROST.pl