Konie tonęły w jeziorze na Mazurach. Strażacy wkroczyli do akcji

Konie tonęły w jeziorze na Mazurach. Strażacy wkroczyli do akcji

Dodano: 
Jezioro
Jezioro Źródło: Shutterstock
Do niebezpiecznej sytuacji doszło na jeziorze w Romotach. To właśnie tam strażacy musieli ratować tonące konie. Zwierzęta nagle wpadły do mroźnej mazurskiej wody.

Zimą bardzo często dochodzi do podobnych wypadków. Wystarczy chwila nieuwagi lub zwykły pech, by nagle znaleźć się pod taflą zamarzniętego akwenu. Wielu takich sytuacji możemy uniknąć dzięki odpowiedzialnemu zachowaniu. Niestety bywa też, że wchodzimy na zamarznięte jeziora nieświadomie i przez nieznajomość terenu. Jak było tym razem? Gdyby nie profesjonalna akcja strażaków, skończyłoby się tragicznie. Pod końmi pękła powierzchnia i te zaczęły tonąć. Niestety nie wszystkie doczekały pomocy.

Konie tonęły w jeziorze na Mazurach. Pękła tafla lodu

Akcja ratunkowa miała miejsce 11 stycznia. Lód załamał się na jeziorze w Romotach na Mazurach. Nieświadome niebezpieczeństwa konie samodzielnie weszły na zamarznięte jezioro. W trudnej sytuacji znalazło się aż osiem rumaków. Nagle wszystkie znalazły się pod wodą.

Osoby, które były świadkami zdarzenia, zgłosiły wszystko odpowiednim służbom. Te dotarły na miejsce jak najszybciej, a pomoc okazała się nieoceniona. Szczegółowymi informacjami na temat akcji dzielili się z internautami członkowie Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ełku. „W wyniku akcji ratowniczej 2 konie udało się wydobyć, 2 konie samodzielnie wydostały się na brzeg, niestety 4 konie zniknęły pod taflą wody” – podawali w poście na facebookowej stronie.

Akcja ratowania koni na Mazurach była wymagająca

Cała akcja ratowania koni trwała ponad dwie godziny. Brały w niej udział trzy zastępy OSP z Pisanicy, Borzym i Kalinowa oraz zastęp PSP z Ełku. Zaangażowanych było 19 strażaków. Choć wszyscy działali szybko i profesjonalnie, niestety nie obyło się bez zwierzęcych ofiar.

Warto pamiętać, że woda zamarzniętego jeziora jest potwornie zimna. Konie, które nie były w zbyt dobrej kondycji fizycznej, nie miały szansy samodzielnie wydostać się na brzeg. Będąc świadkami podobnych sytuacji, nigdy nie powinniśmy działać na własną rękę. Za każdym razem należy zadzwonić po służby ratunkowe i czekać.

Ostatnio ważnym apelem związanym z zamarzniętym jeziorem dzielili się z turystami m.in. przedstawiciele Tatrzańskiego Parku Narodowego. Chodziło o Morskie Oko. Niektóre osoby wchodziły na jezioro, nie myśląc o tym, że tafla w każdej chwili może pęknąć.

facebookCzytaj też:
Rekordowe mrozy nad Bałtykiem. Morze skute lodem wcześniej niż zwykle
Czytaj też:
Turyści utknęli w Chinach i nie mogą wrócić. Wstrzymano wszystkie statki

Opracowała:
Źródło: Straż Pożarna Ełk/TVP3 Olsztyn