Koniec eksperymentu z opłatami w Wenecji. Czy będą dalej pobierane?

Koniec eksperymentu z opłatami w Wenecji. Czy będą dalej pobierane?

Dodano: 
Turyści w Wenecji
Turyści w Wenecji Źródło: Shutterstock / Jaroslav Moravcik
Słynne włoskie miasto na wodzie zakończyło pilotażowy program pobierania opłat od jednodniowych turystów. Czy to koniec płatności? Niestety nie.

Wenecja, turystyczny magnes widniejący na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO, jako pierwsze miasto na świecie wprowadziło w kwietniu opłatę w wysokości 5 euro (nieco ponad 20 zł) za jednodniowe wycieczki od osób odwiedzających je w szczególnie zatłoczone dni. Władze miały nadzieję, że opłata ta odstraszy od odwiedzin osoby, które wpadają do Wenecji na krótko, często nawet nie rezerwując noclegu.

Opłaty za wstęp do Wenecji. To nie koniec

Program pilotażowy, który był uważnie obserwowany przez inne europejskie ośrodki turystyczne, trwał zaledwie 29 dni i zakończył się w niedzielę 14 lipca, otwierając drogę do okresu konsultacji w celu podjęcia decyzji, w jakiej formie ma być kontynuowany.

Simone Venturini, radny miasta odpowiedzialny za turystykę i spójność społeczną, powiedział, że wstępna ocena była pozytywna i potwierdził, że system zostanie wznowiony w 2025 r., ale przyznał, że miasto jest nadal zatłoczone.

– W niektóre weekendy było mniej ludzi niż w tym samym czasie w zeszłym roku... ale nikt nie spodziewał się, że wszyscy jednodniowi turyści cudownie znikną – powiedział agencji Reutera. – Będzie to bardziej skuteczne w nadchodzących latach, kiedy zwiększymy liczbę dni i podniesiemy cenę – dodał. Ile odwiedzający będą musieli zapłacić w 2025 roku? Tego na razie nie zdradził.

Łagodny początek programu. Mandatów za brak płatności nie było

Rada miasta chce zniechęcić turystów do jednodniowych wycieczek, zwłaszcza w weekendy i święta, kiedy liczba odwiedzających może przekroczyć 100 000, czyli dwukrotnie więcej niż liczba lokalnych mieszkańców. Osoby z rezerwacjami hotelowymi nie musiały uiszczać opłaty 5 euro.

To była całkowita porażka. Miasto nadal jest pełne turystów – ocenił opozycyjny radny Giovanni Andrea Martini, dodając, że liczba osób uiszczających opłatę spadła, gdy rozeszła się wieść, że... ci, grzywny za brak opłat się nie materializują.

Venturini przyznał, że „mandatów było bardzo niewiele, a najprawdopodobniej nie było ich wcale”, ale powiedział, że był to celowo łagodny początek. – W tej fazie eksperymentalnej, zamiast karać ludzi, skupiliśmy się na informowaniu ich – przyznał.

Czytaj też:
Kolejne zakazy w europejskim mieście. Limity dla grup i zakaz używania głośników
Czytaj też:
Popularny kraj podnosi ceny. Turyści zapłacą nawet 4 razy więcej niż mieszkańcy

Opracowała:
Źródło: AP, Reuters