Pasażerowie lotu CX110 zostali poinformowani o kilkugodzinnym opóźnieniu tuż przed startem z lotniska w Sydney. Podróżni z pewnością byli zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, co stoi za przesunięciem godziny wylotu. Okazało się, że turyści nie mogli przedostać do Hongkongu z powodu nagłej niedyspozycji pilota. Mężczyzna nie przeszedł rutynowej kontroli alkomatem, który wykazał obecność alkoholu w wydychanym powietrzu.
Pilot pod wpływem alkoholu
Choć może wydawać się, że problem nadmiernego upojenia alkoholowego w samolotach dotyczy tylko pasażerów, niejednokrotnie na byciu pod wpływem przyłapano także załogę. Do takich sytuacji szczególnie często dochodziło wśród amerykańskich przewoźników. Teraz proceder niestosowania się do przepisów został ujawniony w liniach lotniczych Cathay Pacific. Do niepojącego zdarzenia doszło w środę 24 lipca tuż przed porannym lotem z Sydney do Hongkongu. Podczas rutynowej kontroli alkomatem u jednego z pilotów wykryto obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. Linia lotnicza nie podała, jaką ilość alkoholu potwierdzono u pracownika. Wiadomo jednak, że limit jego zawartości we krwi został ustalony przez linię lotniczą na 0,2 promila. „Pozostajemy w ścisłym kontakcie z odpowiednimi władzami” – podano w oświadczeniu.
Pasażerowie zostali uziemieni
Pilot został niezwłocznie zawieszony przez swojego pracodawcę do czasu przeprowadzenia pełnego dochodzenia. Mężczyźnie grozi zwolnienie, a jeśli potwierdzi się próba świadomego narażenia ludzi na niebezpieczeństwo – nawet odpowiedzialność karna. Kłopoty mieli także pasażerowie, którzy musieli czekać na zastępczego pracownika, który przybył na lotnisko kolejnego dnia. Ostatecznie podróżni opuścili Australię dopiero w czwartek. „Niektórzy poszkodowani zostali przeniesieni na alternatywne loty z Sydney jeszcze przed odlotem opóźnionego lotu” – czytamy w artykule The Guardian.
Czytaj też:
Samolot wypadł z pasa startowego. Przeżył tylko pilotCzytaj też:
Nowa atrakcja na polskim lotnisku. To pomieszczenie było zarezerwowane tylko dla pilotów