Od kilku tygodni chaos panuje nie tylko na Bliskim Wchodzie, ale również w wielu europejskich krajach jak Francja, Włochy, czy Węgry. Rządy pracują się nad specjalnymi zabezpieczeniami ważnych miejsc i angażują do kontroli służby policyjne. Tak było ostatnio m.in. w Budapeszcie, w którym chciano zorganizować nielegalny wiec ku czci Hamasu. Turyści byli proszeni o ostrożność i pozostanie w domach. Aktualnie podobnie jest teraz w Niemczech. Miał tu miejsce alarm bombowy, który mógł mieć związek z atakiem na Izrael.
Alarm bombowy w Niemczech. Co się stało?
Dworce kolejowe, siedziby partii politycznych, mediów i szkoły otrzymały informacje o podłożonych bombach. Takie wiadomości przychodziły m.in. na skrzynki mailowe. Choć sprawcy tego typu działań nie są znani, przypuszcza się, że chodzi o wojowników z Palestyny.
Ładunki wybuchowe miały być obecne m.in. na dworcu w Berlinie. Zagrożenie za każdym razem dotyczyło wszystkich miejscowych, ale również turystów. Wszelkie tego typu groźby muszą być dokładnie sprawdzane, co powoduje panikę i chaos w komunikacji miejskiej. W niebezpieczeństwie znaleźli się też m.in. pracownicy telewizji RTL czy SPD oraz partia obecnego kanclerza Niemiec.
Jeden z maili dotyczył budynku w Weimarze, gdzie ewakuowano pracowników różnych mniejszych lokalnych mediów. W tym przypadku wiadomość jako jedna z nielicznych była podpisana słowem „Hamas”.
Bomb nie znaleziono. Czy można spać spokojnie?
Po tym, jak służby skończyły badać sprawę i zabezpieczyły wszystkie zagrożone miejsca, okazało się, że alarmy były fałszywe. To oznacza, że osoby odpowiedzialne za akcję chciały wyłącznie wywołać lęk i sparaliżować miasto. Tego typu akcja może zniechęcać do przyjazdu do Niemiec i choć teoretycznie kraj jest bezpieczny, to takie sytuacje nie tworzą mu dobrej reklamy.
Obecnie policja bada sprawę i szuka powiązania gróźb z Palestyńczykami.
Czytaj też:
Hamas dokonał zmasowanego ostrzału w kierunku Tel Awiwu. „Największa salwa od początku wojny”Czytaj też:
MSZ apeluje do turystów. Chodzi o wojnę w Strefie Gazy