Wszystkie zgłoszenia dotyczące bomb na lotniskach traktowane są niezwykle poważnie. Po koniec zeszłego roku przekonał się o tym 36-letni Polak, który groził wysadzeniem lotniska, a następnie poniósł karę finansową.Tym razem informacje o bombie przekazano pracownikom lotniska w Delhi. Funkcjonariusze podjęli działania natychmiast po wylądowaniu maszyny, na której pokładzie miał znajdować się niezwykle groźny przedmiot.
Ktoś zawiadomił, że w samolocie znajduje się bomba
Wszystko zaczęło się od tajemniczego telefonu, który w środę po południu otrzymali pracownicy linii lotniczej Spice Jet na lotnisku w Delhi. Według anonimowego informatora na pokładzie samolotu Boeing 737 MAX 8 na trasie Darbhanga-Delhi miała zostać podłożona bomba. Osoba ta groziła pracownikom lotniska, nie podała jednak, czy to ona jest odpowiedzialna za podłożenie ładunku wybuchowego. Po tym, jak maszyna po godzinie osiemnastej wylądowała na lotnisku Indira Gandhi w stolicy kraju, niezwłocznie poproszono pasażerów o wyjście z samolotu. Boeing został przeniesiony do odizolowanej zatoki portu lotniczego, a następnie do działania przystąpili funkcjonariusze.
Na lotnisku wprowadzono stan nadzwyczajny
„Pasażerowie bezpiecznie opuścili pokład, a samolot przechodzi dokładne przeszukanie przez agencje bezpieczeństwa” – niemal natychmiast po wykryciu problemu ogłosiła w komunikacie linia lotnicza Spice Jet. W momencie otrzymania zgłoszenia na pokładzie zagrożonego lotu SG 8496 znajdowało się 210 pasażerów. Jak podaje Hindustan Times, powołując się na słowa urzędnika lotniska, w porcie w Delhi wprowadzono stan nadzwyczajny. Po dokładnym przeszukaniu samolotu przez postawione w gotowość służby potwierdzono, że informacja o podłożeniu bomby była jedynie mistyfikacją. Do wiadomości publicznej nie podano, kto i dlaczego zdecydował się na wprowadzający w błąd telefon z pogróżkami.
Czytaj też:
Turysta spóźnił się na odprawę. Wtargnął na płytę lotniska inną bramkąCzytaj też:
Pasażerowie Flixbusa planowali atak terrorystyczny. Policja zatrzymała autobus